Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
:)
7 czerwca 2012
Melduję poslusznie: nie ćwiczę, z dietą tak sobie, za to duuuuuuuzo chodzę. Chyba nie jest tak tragicznie bo centymetry powoli lecą, waga też drugi dzień z rzędu pokazuje 72 (oficjalne ważenie w niedzielę). Od poniedziałku mam niebywałego farta, idę jak tornado i zaliczam wszystkie zaległości na więcej niż się spodziewam (czas kurna najwyższy, jutro ostatni dzień zbierania zaliczen), aż totka wczoraj puściłam, a co, może choć trójeczka w końcu będzie ;) Jeszcze tylko obwalić prezentację na informatykę i już można sie nastrajać do sesji :) A ponieważ w sesji wiekszość tygodnia mam jednak wolną (nie liczę korków, bo sa dopiero popołudniami), więc nie będę miała wymówki i spinam pośladki - marszobiegi, dywanówki, pseudoaerobiki i ma być do końca miesiąca 6 z przodu, nie ma zmiłuj!
julka945
7 czerwca 2012, 10:25no i powodzenia :)