wyjaśniło się moje wczorajsze kiepskie samopoczucie. Wieczorem dostałam okresu, którego spodziewałam się najszybciej w przyszły poniedziałek. Dziś się czuję tak sobie, nie jest tak najgorzej, ale brzuch boli i nogi lekko waciaste, więc jak mi się do wieczora nie polepszy to chyba sobie aerobik dziś odpuszczę i najwyżej jakąś pseudo jogę odfajkuję. Gadałam wczoraj z mamą i stwierdziła że widać po mnie że chudnę.
Z przyjemniejszych rzeczy: wczoraj bez zapału poszłyśmy z mamą w miasto w celu zakupu butów zimowych cobym nie musiała popylać po śniegu w adidaskach. Weszłam do pierwszego sklepu: podeszwa z porządnym bieżnikiem, sznurowane z suwakiem, więc mogłam dopasować do mojej wiekiej łydy, dość wysokie, prawie do kolan, ładne nawet, i w dodatku przecenione na 39,99 z jakichś 80. Kupiłam piersze jakie przymierzyłam, już dawno mi się tak nie udało. I naprawdę nie są śliskie :D
Anhelada
25 stycznia 2012, 21:36gratuluję upolowania butów :)
boschudnacchce
25 stycznia 2012, 12:43ja tez tak miałam
Tulipanoza
25 stycznia 2012, 12:42świetnie, ja jeszcze czekam do wypłaty, bo w portfelu dziura. Co do siostry to sie nie przejmuj, moja tez zawsze mówiła jaka to ona szczupła, jak zeszczuplała a ostatnio jak jej sie byt poprawił to znopwu utyła a ja nadal w swojej wadze.