Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
hehehe


Pochłonęłam ja wam na śniadanie miseczkę domowej roboty gezglutenowego musli, potem 4 maciupkie gruszki koło 9:00, koło 11-tej kawałek śledzia w domowym sosie ogórkowo-cebulkowo-jabłkowo-śmietanowym(śmietana9%) i mała kawę z mlekiem i plasterkiem imbiru, po czym pomknęłam z buta z siostrą i jej koleżanką na ''szmaty''. Krążymy, młode się obkupiły i zgłodniały, więc postanowiły zakupić po dużej zapiekance z warzywami. Oczywiście luba ma siostra nie zapytała o warzywa, więc pomidorem i ogórkiem z zapiekanki ja sie zaopiekowałam, było tego łącznie może ze 2 lyżki. Dziewczyny jedzą i w pewnym momencie jedna stwierdza, że jej mnie szkoda, bo one jedzą a ja tak bez niczego. Ja na to, że autentycznie nie jestem głodna, bo przecież jadłam przed wyjściem.  Znacie te obrazki typu ''jak można nie lubić czegośtam''?  Małolaty miały taką samą minę, a jedna spytała jak można nie być głodnym?, chłechłe, aż się roześmiałam. Traktuję to jako komplement i niezły postęp, bo kiedyś zaiste był ze mnie odkurzaczyk.


  • Tulipanoza

    Tulipanoza

    2 stycznia 2012, 11:03

    witaj w znajomych

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.