Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
hejka :D


Wczoraj "umierałam na przeziębienie", ale dziś już jest dobrze. Analizując co jadłam przez święta i po, doszłam do wniosku, że wpierniczam za dużo białek. 

Maszerując dziś do domu z korków zobaczyłam grupę ludzi uprawiających nordic walking, potem prochę rowerzystów, a potem jeszcze samochód z czerwonym nosem i rogami renifera Momentalnie mi dół przeszedł.

Nie ważę się na razie, po co mam się dołować. Idąć doszłam do takiego wniosku:

wkurzenie+ jedzonko=endorfiny-poczucie winy z przerzarcia=ponowne wkrurzenie; wkurzenie+aktywność=endorfiny+spalone kalorie+zdrowie=redukcja początkowego wkurzenia

Wniosek: jak się wnerwisz, lepiej tupnąć nogą i tupać do skutku, niż zjeść ponadprogramowe ciastko. 

Tak więc lecę poćwiczyć, coby mi poziom endorfin nie opadł. A potem do zakuwania

  • chocolatita

    chocolatita

    28 grudnia 2011, 12:47

    Tak trzymaj!! :)

  • mmonni

    mmonni

    28 grudnia 2011, 12:22

    dobra filozofia ;D

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.