Jest w Czeskim Raju, a w menu ma wszystko dla tych, którzy pedałują, wspinają się, łażą po płytkich jeziorach jak zombii szukając czegoś na dnie (nie mam pojęcia czego 😉)
Pierwszy camping był zajęty, ale i tak nie taki, jak lubię. Z boiskami i basenem..., drugi - porażka = ogromny obszar, domki, kampery, namiot na namiocie, a wszystko to na palącym słońcu, ludzie wszędzie, lody, frytki i plaża. Dzieci biegają i piszczą. Z trudem przedarliśmy się przez ten tłum i uciekliśmy do Nieba.
Tu jest idealnie, a po drugiej stronie jeziora jest camping, który nazywa się Piekło I co noc, tak sądząc po dźwiękach, trwa tam mega impreza.
Wczoraj na obiad znowu było 1,5 knedlika z jagodami, z cukrem, śmietaną i dekoracją z bitej śmietamy.. nawet bym je lubiła, gdyby nie to okropne poczucie winy 😀.
A dzisiaj już pada, namiot na szczęście na domek zamieniliśmy, a nocleg znowu na Szrenicy, gdzie autem wjechać się nie da...
Berchen
8 sierpnia 2022, 07:33swietny pomysl z tym pieklem i niebem:) tez chcialabym do Nieba.
Luckyone13
7 sierpnia 2022, 18:35Z tym Niebem i Piekłem od razu przypomniał mi się film Raj dla par :) Tylko tam były dwie części wyspy: East i West, jedna dla par, spokojna, druga imprezowa dla singli :)
luckaaa
30 lipca 2022, 13:03Ale przy twoich treningach , to te knedliczki nawet wskazane . Przepalisx te węgle . ✌️👍
zlotonaniebie
30 lipca 2022, 09:51Fajny pomysł z tym Niebo-Piekło. Każdy znajdzie to czego szuka. Trzeba było zjeść dwa knedliki, wyrzuty sumienia takie same:))