Kanie pamiętam z dzieciństwa = przysmak nad przysmaki.
Ale w moim dorosłym życiu, zupełnie je zignorowałam bo:
nie jem już niczego smażonego w panierce, nie jestem/byłam pewna co jest kania, a co muchomorem.
Ale poczytałam. I pozbierałam. Na patelni tłuszczu było tyle co nic, kania tylko w posolonym jajku obtoczona i jaka była pyszna!!
Poniedziałek: 20 km rower + kompleks x 5 w południe
Wtorek: 23 km rower
Środa: 20 km rower + 30 minut brzuch + tric w południe, po pracy 20 minut siłowni i godzina bikini extreme
Czwartek: 23 km rower
Piątek: 23 km rower + po pracy: 40 minut siłowni o 1h interwałów .
Sobota: 1 h TBC + ganianie po lesie = kilka grzybów + ognisko
Niedziela: 16 km ganiania po lesie = kilka super prawdziwków i maślaki!! Nieprzebrana ilość maślaków!!!
beatawalentynka
10 października 2019, 09:58Ja też długo kani nie jadlam a ostatnio właśnie tak przyrządziłam jak Ty, w samym jajku na odrobinie tłuszczu a potem mało nie zeszłam. Nie mogę grzybów oprócz boczniaków i pieczarek kurcze, a bardzo lubię..Cały czas wysoka aktywność u Ciebie, niezmiennie podziwiam !
diuna84
8 października 2019, 12:34brawo
aniapa78
7 października 2019, 21:03Uwielbiam. I ostatnio zrobiłam na grillu elektrycznym.pycha:)
hanka10
7 października 2019, 11:33No wreszcie doczekałaś się grzybowych zbiorów :)
beaataa
7 października 2019, 14:52Mam jeszcze nadzieje na rydze w pieninach:( W najbliższy weekend.
zlotonaniebie
7 października 2019, 16:15Są rydze, M znalazł całe skupisko przy wąwozie Homole. Zostawił, może będą czekały na Ciebie:))
beaataa
7 października 2019, 21:04To długo by musiały czekać:( Bo będę tam w ten weekend, ale dzień nr 1 to będzie z Krościenka na Trzy Korony Sokolice, zejście na obiad i z powrotem na zachód Trzy korony. A niedziela = okolice Czorsztyna (widok na zamek w Niedzicy, a Tatry w tle). Dwa lata temu mega ilości rydzy tam nacieliśmy... nadzieja jest ogromna..
zlotonaniebie
8 października 2019, 07:43Czeka Cię cudna wycieczka:)) Ja w jeden dzień zjadłam " zakazane trzy pierogi z truskawkami", bo sobie pomyślałam, że w Pieninach wolno, bo Ty jesz ruskie i żyjesz i kwitniesz:))
Marynia1958
7 października 2019, 06:31u mnie też były po grzybobraniu...rodzina wprost żarła z zachwytem...
zlotonaniebie
7 października 2019, 05:57Ja jem kanie dwa razy do roku, bo M znajduje nawet wtedy gdy ich nie ma. Wtedy w samochodzie pachnie przecudnie. On je w pełnej panierce, ja tylko sól i pieprz i jajko ( ostatnio nawet bez). Smak taki, że tylko ten zrozumie, kto jadł:))
Ajcila2106
7 października 2019, 02:18Ja też uwielbiałam zawsze kanie, u nas tylko tata leśnik je zbierał na początku...i jadł...jak przeżył to babcia pozwoliła jeść reszcie rodziny:):):) Też w panierce niczym kotlet...więc teraz nie jem, właśnie z tego względu:( A u nas mrowie grzybów...wszędzie prócz Świnoujścia;) Szwagier oszalał i kosi całe kosze prawdziwków, podgrzybków i kozaków...na maślaki już nie patrzy;) To samo znajomy, ale on jeździ tylko za kanał i ma prawie same podgrzybki:)
beaataa
7 października 2019, 07:04U nas niezbyt dużo tych grzybów. A "u nas" to okolice Puszczy Białej i tam kiedyś z daleka ludze przyjeżdżali, autokary całe. A w tym roku słąbo:( Ale zawsze coś tam,..
Ajcila2106
7 października 2019, 13:13Może i u Was nastąpi jeszcze wysyp...ale nawet jeśli nie, to dobre i parę+ spacer po lesie:)
Luckyone13
6 października 2019, 23:49K Kanie uwielbiam, ale jem zawsze z bijacym sercem ;) a maslaki to te glutowate? Tych glutowatych, obslizglych niestety nie jestem w stanie przełknąć...
beaataa
7 października 2019, 07:09Poczytałam jak odróżnić kanię od niekani i przy dużych, rozwiniętych grzybach nie sposób się pomylić. A maślaków jestem ciekawa, bo w dzieciństwie zbierałam je w młodniakach, na kolanach i faktycznie zapamiętałam jako "ślimaki". A te rosły na polanach, wśród trawy, są bardzo jędrne (po ściągnięciu ślimakowej skórki oczywiście).