Nowa fitness sieciówka otworzyła się "za rogiem". Jak to one teraz _ okna do ziemi, wszystko widać, co z zewnątrz wydaje się dziwaczne.
Mam złe doświadczenia z nowymi klubami, ale w starym czuje się jak chomik, wciąż to samo..
No więc wczoraj do nowego pojechałam zbadać co i jak. Pierwsze wrażenie = uciekać = za głośna muza za mechaniczna, za dużo ludzi, za ciasno, ale czysto, wszystko nowe i pachnące.
Ale jak już byłam to poszłam na ten funkcjonalny i to czad był!!
Lustro tylko z przodu, a dookoła niego rama ze świateł, które można w różnych zestawieniach kolorystycznych włączać. Mieliśmy stroboskopowe, klimat jak w disco. Muza dobrana perfekcyjnie, instruktor - fachowiec. Jak przeniesienie w inny wymiar na godzinę. Uwielbiam takie treningi, gdzie ciało ciężko pracuje, a umysł/inne zmysły też ma swoje przyjemności.
Poniedziałek: 20 km rower + zestaw na brzuch x 3 + rozciąganie.
Wtorek: 26 km rower + godzina funkcjonalnego.
Barbie_girl
8 września 2018, 15:51Brawo za aktywność :)
aniaczeresnia
7 września 2018, 13:07Ja to tylko taki sport toleruje (bo lubie to za duzo powiedziane, hihi) w ktorym inne przyjemnosci pozwalaja zapomniec o wysilku. Na zumbie to muzyka, a na rowerku na silowni candy crush na telefonie. Jade moze mniej intensywnie, ale tez sie spoce i ide z przyjemnoscia 3 razy w tygodniu liczac ze przejde kolejne poziomy w grze. Osiagi sportowe w ogole mnie nie interesuja :-D
Luckyone13
6 września 2018, 20:50No i super! Zazdroszczę takich miejsc :) Mi najbardziej brakuje takiego swojskiego klimatu, jest u nas jedna nowa siłownia i zrobiła się taka "dla elyty", do tego jedna na drugą patrzy, zazdro i echo.. i lans. No nie mogę się zmusić. Albo są totalnie męskie, gdzie pakerzy z politowaniem na mnie zerkają. Brakuje mi takich swojskich miejsc, gdzie czuje się wsparcie, albo masówek, gdzie każdy ma mnie w dupie :)
beaataa
6 września 2018, 23:04Hmm.. swojskie to nie jest to... jak te moje siłki bym mogła określić. "Dla elyty" to nawet bym nie zauważyła, strasznie jestem ślepa na to kto jak na mnie patrzy. Z męskimi to samo, patrzenie mam w d. tylko niech oni się myją i k. rzucają tak na pół głosu. Lubie miejsca gdzie muza nie jest dużo, dużo za głośna i nie jest kupowana na metry i instruktorzy są fachowcami. I godziny zajęć mi pasują:)
piekna.i.mloda
5 września 2018, 16:59Ja wole zajecia w zaciszu a nie w sklepowej witrynie ;)
beaataa
5 września 2018, 18:29Ja zdecydowanie też. Może nie w zaciszu, bo lubię treningi w klubie, ale żeby okna były tak jak w "starym" klubie nie do zaglądania. Ale sala fitness była bez okien (z naprawdę dobrą klimą) a nastrój tych zajęć kosmiczny!:)
equsica
5 września 2018, 14:33ja jak wdziałam przez przeszklenia ze ktos ćwiczy na siłowni to jedyne co myslałam "boze jak ja mu zazdroszcze samozaparcia tak chodzić i ciwiczyć jak go nic nie zmusza" :D
beaataa
5 września 2018, 14:41Coś tam zmusza każdego:)
Ajcila2106
5 września 2018, 13:24Takie siłownie/ kluby powinni robić na wyższych piętrach i oczywiście z oknami:) Ja osobiście nawet do fryzjera nie poszłabym gdyby mnie wszyscy zza szyby mieli oglądać:( Ale co ja się wymądrzam, skoro nigdy na siłowni nie byłam;)
zlotonaniebie
5 września 2018, 07:53Za okna duży plus, bo jednak światło dzienne to zbawienie dla głowy, a nie zamknięte pudełko,po całym dniu pracy. Ale ta głośna muzyka chyba na co dzień byłaby męcząca. Może raz w tygodniu, tak na rozruszanie, na dodanie energii. Ale codziennie, chyba byś tych świateł nie wytrzymała :))
beaataa
5 września 2018, 09:23Ale z tymi oknami to tak jest, że jak ćwiczysz to ludzie z ulicy się gapią i jesteś jak na wystawie. Ten klub jest na parterze.
zlotonaniebie
5 września 2018, 09:47Niech się gapią, ja też jak idę to się gapię. Bo gapimy się z zazdrości :))
kasperito
5 września 2018, 13:05heh no właśnie gapimy się z zazdrości :D, czyli godzinka ćwiczeń w transie bo z muzyką jest to na pewno odskocznia, ja biegam z muzą w uszach