Sobota: 20 km rower + 1h TBC+ 1h sztang ( pomiędzy chwila dla łydek = wspięcia na maszynie, 60 kg różne ustawienia stóp, 4 serie x 20)
Niedziela: jakieś śladowe/niepoliczone km na rowerze + szybkie sprawdzenie czy "wysyp kurek" odbywa się też w na naszym kawałku lasu - nie, żadnej kurki w okolicy
Poniedziałek: nic, zupełnie i na dodatek korpokolacja = micha zjedzonej salaty, i dużo zjedzonych różnych kwiatków = talerz pierogów z bobem (przepysznych) pierogi to już tak przed 22)
Wtorek: 20 km rower + dodatkowe 3 w południe (co chyba liczy się x 10)
wieczorem w klubie:
1. Martwy ciąg: 35kg x 15, 3 serie,
2. Wyciskanie sztangielek na ławce skośnej: 7 kg x 15 x 3 serie,
3. Wiosłowanie: 20 kg x 15 x 3 serie,
4. Wznosy tułowia na ławce rzymskiej 20 x 3 serie, mało bardzo, ale trochę czasu zużyłam kupując najlepsze pomidory w okolicy,
I godzina interwałów
filipAA
1 sierpnia 2018, 08:01Ha ha. Dobry dowcip
Nefri62
1 sierpnia 2018, 07:42dobrze ze na siłowni jest klimatyzacja bo byłoby ciężko. pozdrawiam
beaataa
1 sierpnia 2018, 12:38Niby jest, ale mogłaby być lepsza:(
tara55
1 sierpnia 2018, 06:58Brawo za aktywność. Mmmmmiiiammmm ... Pierogi z bobem. ? Można prosić o przepis.? Dziękuję i miłego dnia.:-)
beaataa
1 sierpnia 2018, 12:39Skąd mam mieć przepis na pierogi z knajpy:)
tara55
1 sierpnia 2018, 14:07Aha, hahaha... Pozdrawiam.
aniaczeresnia
31 lipca 2018, 22:35Haha
tibitha
31 lipca 2018, 21:52Niezłe ;)