Jestem zmęczona, nic się nie stanie jak ten jeden raz, ważysz tak malutko i spodnie tak wiszą, a brzuch cudny.. ile to samoświadomości trzeba, ile lat doświadczeń, żeby zignorować taki miód dla duszy uszu.. ale udało się
Środa: 20 km rower
Czwartek: 20 km rower + 0,30 h spania w saunie w południe (miał być trening, ale ona była włączona i pachniała eukaliptusem, a w korpo po remoncie jakiś problem z klimą za mocno=zimno ustawioną)
Piątek: 20 km rower + kompleks metaboliczny (idealne 5 serii chociaż tak trudno mi było zacząć, do głowy cisnęły się te wszystkie i jeszcze inne wymówki co na początku mojego wpisu)
wieczorem w klubie:
1. RD 35kg x 15 w trzech seriach, zgubiłam gdzieś rękawiczki=odciski na dłoniach mają się świetnie,
2. Ściąganie drążka wyciągu do klatki poziomo: 20 kg x 15 x 3 serie,
3. Wyciskanie sztangi na ławce skośnej: 20kg x10 powtórzeń x 3 serie,
4. Uginanie nóg w leżeniu na brzuchu (dwójki): 10 powtórzeń x 3 serie z minimalnym obciążeniem, a i tak ciężko przy ostatnich
5. Prostowanie nóg w siedzeniu 15x 25kg, 15 x30kg, 15 x30g,
6. Wznosy tułowia na ławce rzymskiej 20 x 3 serie,
7a. Przywodzenie na ginekologu: 24kg x 20
7b. Odwodzenie na ginekologu: 24kg x 20 powtórzeń
a i b powtórzone jako seria łączona 3x.
+ godzina TBC spokojnie, ale mocno, tyłek aż skrzypiał wysiłku
diuna84
21 sierpnia 2017, 13:45Ty na bank wyglądasz we wszystkim dobrze ! Nic ci nie wisi.!
mikelka
19 sierpnia 2017, 08:48JAK CZYTAM CIEBIE ..to wydaje mi sie ,ze ja nic nie robie hahaha ,przebijasz chyba wszystkich :))) oczywiscie poztywnie !
beaataa
19 sierpnia 2017, 09:15Och, powypisuj starannie, to też pewnie będzie dużo:)
Struzu_Kurzu
19 sierpnia 2017, 08:42a ja mam dni wolne od ćwiczeń. kondycyjnie lepiej się czuję i nie przytyłam, kiedyś 6x -do 7x,nawet i 8 jak 2x dziennie w tyg, teraz 4.nawet3,ale czasem 5.jest lepiej
beaataa
19 sierpnia 2017, 09:15Ja też mam dni wolne, bo roweru nie zaliczam do treningu.
Struzu_Kurzu
20 sierpnia 2017, 15:19no bo to nie trening, chyba że jeździsz 100km dziennie, to wtedy tak :)
aniaczeresnia
19 sierpnia 2017, 08:37Ja się nie zastanawiam czy mi się chce isc na siłownię, bo bym nigdy nie poszla :-D trzymam się planu i jak juz poćwicze dobrze się czuję i jestem zadowolona.
beaataa
19 sierpnia 2017, 09:17Ja się też nie zastanawiam, tylko czasami pojawia się straszna niechęć, bez zastanawiania:(
aniaczeresnia
19 sierpnia 2017, 12:33Ja niechec chyba wypieram... do wyboru mam siłownię albo nudna stolowke, wiec nie jest mi az tak trudno ;-)
beaataa
20 sierpnia 2017, 21:09Cwiczysz w przerwie na lunch? Masz siłke na miejscu? Ja mam tylko pół godziny przerwy, więc to są te moje "w południe" co nieco. Ale podstawowe treningi po pracy niestety, więc zawsze muszę być czujna, żeby skręcić gdzie ja chcę, a nie mój len:)
aniaczeresnia
21 sierpnia 2017, 05:40Tak, mam siłkę w pracy. I 45 min przerwy, wiec za duzo nie poćwicze, ide 3 razy w tygodniu, zawsze lepsze to niz pokusy na stołówce ;-) ja w zasadzie silki nawet zbytnio nie lubię, kocham zumbe, ale Leo jest jeszcze malo samodzielny (6,5 roku) lekcji sporo, trzeba z nim przysiasc wieczorami, wiec chodze tylko w soboty rano.
marii1955
18 sierpnia 2017, 22:50Masz rację Beatko - samoświadomość nas trzyma w ryzach :) BRAWO dla Ciebie :) Ja też nie musiała bym iść jutro na trening = ale jednak idę :) To samo było w środę ... Od pewnego czasu także noszę rękawiczki do tych ćwiczeń , zniknęły odciski z moich dłoni - jednak są one potrzebne :) Ależ Ty dajesz czadu na tych treningach , nieustająco podziwiam :)))