Wiem, że jeść trzeba. Wiem ile i czego i jak bilansować miskę w której wiem co ma być. I że nie można się głodzić. I że jedzenie nie jest wrogiem. I że moje wystające dwukilowe boczki są z podjadania słodyczy.
To dlaczego zapomniałam zabrać torbę z jedzeniem (ekowarzywa + ekojabłka + chleb żytni na zakwasie + itp) na rowerowy weekend? To była duża kolorowa torba stojąca na samym środku stołu, stojącym na środku kuchni, nic małego, wepchniętego w kąt...
Podświadomość jest podstępna, a może tylko ja bezmyślna...
W rezultacie przypomniałam sobie:
1. Jak niedobry jest "kupny" chleb, nawet lokalny z kaszy gryczanej, kupiony na targu,
2. Że jak się nie jest głodnym, to mija się świetne knajpy, natomiast w porze obiadowej one znikają i zostają podejrzane smażalnie, lokale zamknięte, bardzo lokalne restauracje gdzie "przepraszam, ale obiady nam już wyszły"...
3. Jeden z moich nadprogramowych kg zniknął
Środa: 20 km rower, w południe brzuch był męczony
5 minut orbitreka na rozgrzewkę: 20 x spinanie brzucha na ławce skośnej z talerzem 5 kg, 20 x scyzoryki na piłce, russian twist 5kg 20x na każdą stronę - powtórzone 4X
Czwartek: 20 km rower, w południe spanie w saunie
Piątek: 20 km rower, w południe kompleks metaboliczny
Sobota - niedziela: 128 km rower - Szlak Orlich Gniazd - świetne okolice do kręcenia
MsFit
4 kwietnia 2017, 13:08128km na rowerze? Pieknie :).
ggeisha
4 kwietnia 2017, 09:38128 km?! Czy ja dobrze widzę? :O
beaataa
4 kwietnia 2017, 10:23Ale w dwa dni:) Ale dużo z tego pod górę i po piachach:(
ggeisha
4 kwietnia 2017, 17:14Szacun! Mi po 30 km siodełko do d... wrastało :D
beaataa
4 kwietnia 2017, 19:52Ja siodełko mam nieprzypadkowe, jak kanapa resorowana, dobre na cały dzień po wybojach... jak to bywa czasami. A tyłek przyzwyczajony..:)
Nefri62
4 kwietnia 2017, 09:13super spędziłaś weekend. :))
beaataa
4 kwietnia 2017, 09:20Pierwszy taki ciepły...
mikelka
4 kwietnia 2017, 09:11jak ja nie lubie wlasnei takich smazalni i slusznie napisalas podejrzane :)) ta pani na rowerze to b ladna ;) :))) I zgrabna
beaataa
4 kwietnia 2017, 09:19:) "pani na rowerze" zakurzona i bardzo szczęśliwa..
mikelka
4 kwietnia 2017, 09:31wazne ,ze szczesliwa :)))
diuna84
4 kwietnia 2017, 09:03no cóż jak to mówią to nie ma w głowie ma w nogach :P urocze foto ;P
diuna84
4 kwietnia 2017, 09:04Szlak Orlich Gniazd – szlak turystyczny w Polsce, przebiegający przez województwa małopolskie i śląskie. Rozpoczyna bieg w Krakowie, kończy w Częstochowie. Ma długość 163,9 km. wow !!!!
beaataa
4 kwietnia 2017, 09:18Ale ja tylko fragment przechałam i nie tylko nim, wybieraliśmy też inne.
diuna84
4 kwietnia 2017, 09:58:))) fajnie rozumiem, to jest fragment z Wikipedi ;P Dużo mamy w PL takich zakątków ;)
Milly40
4 kwietnia 2017, 07:53coś masz schrzanione z endo, bo nie lapie km, może gps masz wyłaczony ?
beaataa
4 kwietnia 2017, 09:16Już ogarnięte, nie ten rodzaj aktywności był:)
aniaczeresnia
4 kwietnia 2017, 07:10Jak ja nie lubie musiec jesc cos niezdrowego i równocześnie niesmacznego (choc moze ten gryczany chleb byl zdrowy?) Super ze kilogram zniknął!
beaataa
4 kwietnia 2017, 07:19Ten gryczany chleb, to jaki lokalny przysmak - nazywa się tatarczuch. Kupiłam go na targu, miał być wg starej receptury, ale chyba nie był - muszę spróbować upiec taki sama..Ale wyjazd był taki super, że ta sprawa jedzeniowa śmieszna była i nic więcej. No i bardzo pomogła w sprawie kilograma::)) Teraz drugi na wylocie!
aniaczeresnia
4 kwietnia 2017, 07:28To baw się dobrze na drugim i zgub drugiego kilograma ;-)
sachel
3 kwietnia 2017, 23:02Ależ piękne zdjęcie!!!! Popieram w kwestii w 100% - jak jestem głodna to wszędzie widzę żarcie, ino trochę "niewyględne". Tak jak piszesz - dziwne bary, dziwne smażalnie itp. itd. No i wszędzie są wtedy cukiernie :)))
beaataa
4 kwietnia 2017, 07:08Tam akurat tak się naprawdę składało, że przed południem i późnym wieczorem mijaliśmy naprawdę zachęcające do jedzenia miejsca. A jak była pora obiadowa to porażka - kropkę nad i postawiła lokalna, bardzo lokalna restauracja, gdzie jedzenie się skończyło:( a my skończyliśmy pod sklepem, robiąc na ławce coś w rodzaju kanapek:( A okolica była bardzo, bardzo turystyczna np w Ogrodzieńcu, gdzie zaczęliśmy jedzenie na każdym rogu, chociaż w większości nie dla mnie.
marii1955
3 kwietnia 2017, 22:42To dobre - z tym zapomnianym z domu prowiantem :) Musiałaś się bardzo spieszyć Beatko - tak też bywa przecież ... ale za to nie dojadałaś , wolałaś być głodna niż jeść nie smaczne ( dla Ciebie) rzeczy ? Pogoniłaś przez tą "głodówkę" 1 kg ... tak się domyślam , że to ona jest "winowajczynią" ... Jakie to zdjęcie jest śliczne , genialne wprost :) Pogoda też Ci służyła , podążaniem SZLAKIEM ORLICH GNIAZD :)
beaataa
4 kwietnia 2017, 07:10Spieszyłam się, bo jechaliśmy zaraz po mojej pracy, więc tylko wpadłam do domu i wypadłam:)
justagg
3 kwietnia 2017, 22:30Może spotkaliśmy się gdzieś na szlaku w weekend :) również jeździłam
beaataa
4 kwietnia 2017, 07:13Pięknie było:) Ja pierwszego dnia gdzieś koło Mirowa i Bobolic, a drugiego w okolicach (szeroko pojętych) Ogrodzieńca.