Dookoła mnie głośno o nim od dawna, ale jakoś nie było mi po drodze - dosłownie, bo lubię mieć treningi dopasowane do innych zajęć w tym pracy:)
Ale to się zmieniło - w moim klubie jest crossfit w niedziel rano, a własnie wtedy skiepściły się zajęcia TBC (właściwie to instruktorka kiepska zastąpiła instruktora świetnego) - nie miałam wyjścia, spróbowałam, chociaż z dużą dozą nieśmiałości - na plakacie "zachęcającym" sami napakowani faceci naprawdę wymiatali (coś w rodzaju pompki na jednej ręce, a druga w tym czasie odciąga gumę.
Było zupełnie inaczej: grupa ok.7 osób, facet sztuk jeden, kobitki.. szacun, czapki z głów i szczęka na podłodze - jaką one miały kondycje..!!!
Świetne, bardzo ciężkie zajęcia - kettle (mój pierwszy raz) wymieszane ze sprintami i burpees. Jedyny minus, że zajęcia są na poziomie -1, trochę ciemnym pomieszczeniu bez możliwości uchylenia okien.
Sobota: 10 km rower + 1h crossfit,
powitanie wiosny na naszej działce wPuszczy Białej = 5 km szybkiego marszu, ognisko, grzane piwo i grzany miód bardzo niedietowo, bardzo przyjemnie.
Bardzo czysta micha oprócz tego alko i kawałka pizzy. Ostatnio nie tyle mnie słodkie ciągnie, co konkrety. Nie wyobrażam sobie takiego wegetowania na listku sałaty i jabłkach jak kiedyś.
Niedziela: 5km x 2 serie marszu z kijkami, po lesie, po piachach..
EwaFit
27 marca 2017, 19:02tez pamietam, jak całymi dniami jadłam tylko jabłka...schudlam bardzo ale drugi raz juz bym tego nie powtórzyła...
diuna84
27 marca 2017, 11:09szok !
Nefri62
27 marca 2017, 10:18ja lubię crossfit ale teraz nie bardzo mogę. pozdrawiam :))
kasperito
26 marca 2017, 23:21trening faktycznie ciężki, Ciebie ciągną konkrety ;-) a ja ciągnę swoje WO :-)
beaataa
27 marca 2017, 07:10Oby Ci WO pomogło i to tak na stałe. Mnie ono pociąga, ale szkoda mi czasu na ten brak energii z nim związany..
mikelka
26 marca 2017, 22:15kurcze jak czytam ciebie to mysle ,boze jak ja malo cwicze hahaha ..no nie !! dajesz na calej lini !!! -10 km .5 km .serie te ,serie tamte 1 h tego ...wow !!!!
beaataa
27 marca 2017, 07:12Bo ja mam tu takie możliwości, że szkoda nie skorzystać:) kluby dookoła, z pracy za grosze karta do nich wszystkich, znajomych trenujących do kolejnych zawodów... wszystko sprzyja:)
aniaczeresnia
26 marca 2017, 21:31Tu tez wielka moda na crossfit ale to zdecydowanie nie dla mnie. Ja w zasadzie nie lubie się męczyć, mogę sobie troche poskakac na zumbie dla przyjemności...
beaataa
27 marca 2017, 07:13Ja właśnie zumby nie lubię i pilatesu:(
zlotonaniebie
26 marca 2017, 20:35Ja nie mogę czytać Twoich wpisów, bo czuję się taka malutka, taka leniwa, taka co to macha od czasu do czasu byle czym :) W tym marszu tylko Cię pokonałam, bo byłam na spacerze w lesie, jakieś 10 km, ale bez piachu, więc pewnie też się nie liczy :))
beaataa
26 marca 2017, 20:38Liczy się liczy!:) Tego piachu nie było aż tak dużo. I u mnie 5km x 3 spacery, nie na raz:) Brawo Ty!!
zlotonaniebie
26 marca 2017, 20:44Tak na poważnie- to uwielbiam Cię czytać, bo dajesz mi nadzieję, że zobaczę piątkę z przodu na wadze, jeśli mi na tym tak zależy.
beaataa
26 marca 2017, 20:55Tak według mojego doświadczenia to waga zależy głównie od diety. Od treningów zależy kondycja i kształt ciała w granicach jego możliwości oczywiście. No i w moim przypadku treningi to swojego rodzaju reset i przyjemność:) szczególnego rodzaju:) ale waga, płaski brzuch, u mnie to tylko miska:( ciągle, ciągle bardziej przemyślana i uboższa w smakołyki:(
kasperito
26 marca 2017, 23:20nie mogę się nie zgodzić że miska ważna właśnie dla figury, płaskiego brzucha a ruch dla przyjemności kondycji.
zlotonaniebie
27 marca 2017, 07:23Macie rację, bo sama na sobie to sprawdziłam, że jedzenie najważniejsze. Ale tak mam, że jak ćwiczę to bardziej przykładam się do jedzenia, bo tak jakoś szkoda mi tego mojego wysiłku zmarnować jedną drożdżówką. Nie mówiąc już o tym, że chodzę prościej i po prostu mam kondycje. Ale mimo tylu lat ćwiczeń ( z mniejszymi i większymi przerwami ) nie mogę powiedzieć, że to moja pasja i że nie mogę bez nich żyć, jak to wszędzie piszą i reklamują.:))