Wiedziałam o nim od dawna, ale że w kuchni robię minimum tego co muszę (ale też nie jej nic, czego sama nie zrobię od podstaw) wciąż było mi z nim nie po drodze/nie po czasie.
I wreszcie moment nadszedł, oto rezultat:
Zdjęcie nie jest wybitne, chleb też nie, ale w każdym razie miła odmiana po jedzeniu w nieskończoność kaszy łyżką.
Korzystałam z przepisu: http://www.natchniona.pl/chleb-doskonaly-bez-maki-... i rezultat jest na zdjęciu, ale połowę namoczonego ziarna zmiksowałam z duszonymi bez cukru jabłkami i aronia + jajko + łyżeczka ciemnego cukru.
Ta wersja jest świetna i z pewnością będzie nie raz powtarzana.
Niedziela: 10 km rower + godzina kalisteniki + godzina indoor cycling.
W szatni opowieści jak to było na morsowaniu - doświadczenie wymykające się słowom, tak chyba można ująć to najkrócej.
Poniedziałek: 20 km rower + identyczny jak poprzednio kompleks metaboliczny w południe.
kasperito
24 stycznia 2017, 19:10robiłam ten chlebek kilka razy, może być ;-). Brawo mistrzu kuchennej organizacji! :-) z ciekawością poczytałam dziś Twoje odpowiedzi pod komentarzami. No właśnie pichcę swoje, jedzenie bez chemii, ale u mnie nie idzie tak gładko, gładko nie w sensie że coś tam zjem, bo tu trzymam się należycie, ale coś jeszcze u mnie musi być, nie tak.
beaataa
24 stycznia 2017, 21:40U mnie też bywa nie tak, np jakieś ciasteczka Belvita z automatów w pracy.., ale 90% jest dobre. I wcale nie zajmuje to dużo czasu.
aniaczeresnia
24 stycznia 2017, 14:59Ale kombinujesz! Chleba na pewno nie będę piekła...
beaataa
24 stycznia 2017, 15:07Chleb to właściwie się sam piecze:)
beatawalentynka
24 stycznia 2017, 09:02Ciekawa alternatywa chleba, tak bardzo lubię chleb a nie mogę trafić na upieczenie dobrego bezglutenowego, może taka odmiana na jakis czas by była odpowiednia, muszę zerknąć w przepis :)
sachel
24 stycznia 2017, 07:21Też muszę spróbować gryczany chleb, albo naleśniki. Dziękuję za inspirację.
angelisia69
24 stycznia 2017, 03:31ja robilam z takiego ciasta nalesniki,ale wiem ze i buleczki mozna,tak wiec i chleb :P minimalizm w cenie
diuna84
23 stycznia 2017, 21:36Mi też chce się gotować Ale czasu mało. A na tym rowerze to ty gnasz !!# wow
beaataa
24 stycznia 2017, 07:03Gotować to mi się nigdy nie chce, na rowerze jeździć - zawsze:)
diuna84
24 stycznia 2017, 11:30Czy to dobra zależność ? ale jakoś dajesz radę w końcu jedzenie to paliwo dla naszego ciała ;)
beaataa
24 stycznia 2017, 12:20Bo jestem mistrzem w kuchennej organizacji i w uproszczeniach. Nie mam też za dużo wymagań co do smaku. Ma być prosto i zdrowo:)
diuna84
24 stycznia 2017, 13:35i o to chodzi ;)
marii1955
23 stycznia 2017, 20:24Chlebek wygląda na bardzo smaczny :) Dziękuję za namiary - zapisałam to sobie i myślę , że to wypróbuję ... najpierw jednak kupię kaszę gryczaną nie paloną :)
araksol
23 stycznia 2017, 19:30interesujący ten chleb nie powiem...
zlotonaniebie
23 stycznia 2017, 19:25Od miesiąca nie jem pieczywa, więc spadłaś mi jak z nieba z tym przepisem. Zrobię taki i wykorzystam twoje uwagi dotyczące dodatków. Bardzo dziękuje. Mam do Ciebie taką prośbę- gdybyś mogła kiedyś napisać coś o swojej diecie, bo tak mnie zaciekawiłaś tym wstępem o kuchni :) No i już tak poza tematem napiszę, że pod wpływem Twoich wyczynów kupiłam sobie dziś zestaw ciężarków ze sztangą, taki 50 kg. Mąż oniemiał jak to zobaczył :)
beaataa
23 stycznia 2017, 20:22Brawo za ciężarki, ciężary właściwie.. a męża to do końca życia dobrze jest zaskakiwać::)) A moja dieta jest bardzo prosta i powstała niejako pod przymusem. Kilkanaście lat temu bardzo chorowałam (gdzieś tam wcześniej w pamiętniku dokładniej o tym pisałam) nie wiadomo dlaczego. Objawem były bolące stawy, głównie kręgosłup i kolana, tak, że prawie nie mogłam się ruszać. A leczenie tylko powodowało kolejne skutki uboczne. Aż wreszcie trafiłam do lekarza reumatologa, która równocześnie zleciła mi badania na nietolerancje pokarmowe i stopniowo wycofywała leki. I tak nie jem pszenicy, mleka, prawie nie jajek i jeszcze kilka produktów, ale takich mniej popularnych. Nie jem nic kupnego, wszystko robię sama, a że nie lubię gotować, to są to proste rzeczy np kasza gryczana niepalona z warzywami, pasztet z indyka, białko roślinne np z konopii. Gotuje i piekę większe ilości, porcjuje, zamrażam. Staram sie kupować produkty ekologiczne. Na wakacjach jem troche tych niedozwolonych np ruskie, ale to wyjątek. Raczej za mało niż za dużo. Czuję się lepiej niż kiedykolwiek w życiu. Dobrej zabawy ze sztangą życzę::))
zlotonaniebie
24 stycznia 2017, 06:05Bardzo dziękuję za odpowiedz, mam nadzieję,że nie jestem zbyt namolna w tych swoich pytaniach. Jeszcze raz przejrzę Twój pamiętnik , bardziej z uwagą. Ja niby mogę jeść wszystko i nie chcę podążać li tylko za "modą na nietolerancję", ale zauważyłam, że u mnie wykluczenie pieczywa to bardzo dobry kierunek. A tak lubię chrupiące bułeczki z masłem i solą!!!
beaataa
24 stycznia 2017, 07:13Pytaj ile chcesz:) Ja moje badania na nietolerancje robiłam jeszcze przed tą "modą" która teraz na to panuje i nie wiele o tym wiedziałam, ale byłam naprawdę zmotywowana stanem zdrowia. Bo nie było łatwo zmienić nawyki żywieniowe w moim przypadku kluczowe było odstawienie nabiału i pszenicy. Teraz dużo słyszy się, że w tej wersji sklepowej (szczególnie słodkie jogurty) nie jest on specjalnie wartościowy, delikatnie to ujmując, ale wtedy to było coś nowego dla mnie. A poprawę zaczęłam zauważać dopiero po kilku tygodniach, więc na początku musiałam uwierzyć, że to coś da. Ale naprawdę było warto.
kasperito
24 stycznia 2017, 19:15wrzucę swoje trzy grosze nie do końca jest to moda na nietolerancje, po prostu coraz więcej osób to dotyka, miedzy innymi dlatego że produkty, jedzenie nie są tej samej jakości jak za naszych dziadków, skażone, poprawione oraz wszędobylska chemia i w jedzeniu i nie tylko maja na to wpływ.
beaataa
24 stycznia 2017, 21:51Kasperito, może pisząc moda niezbyt trafnie to ujęłam, chodziło mi o to, że teraz jest większa świadomość jak żywność wpływa na zdrowie, chociaż dużo osób podąża za tym na ślepo, bo jakaś tam fitneska na swoim blogu coś tam.... A jak ja to zaczęłam stosować, ponad 10 lat temu, to było dla mnie postawienie świata do góry nogami..:)