Przez 30 lat tak mnie więcej była vege i to strasznie ortodoksyjną. Miałam swój nóż, którego do mięsa się nie używało, swoja półkę w lodówce i miskę. Grzebałam w ruskich pierogach i wypytywałam biedne kelnerki: co to jest? podsuwając im ciemne paprochy na końcu widelca... szokowałam rodzinne ciotki-babki, nie mogły zrozumieć jak to tak można bez mięsa, i dlaczego.. a ja po prostu nie lubiłam, nie mogłam pogryźć nie mogłam połknąć ani patrzyć się na nie na żadnym etapie ( a miałam dziadka rzeźnika, więc trafiały się okazje zobaczyć proces powstawania kotleta od samego początku.
A później dowiedziałam się że ma nietolerancje na mleko wszystkich zwierząt, jajka i soję. I nie miałam co jeść. A ćwiczyłam dużo i chciałam jeszcze więcej. Głodna byłam ciągle pomimo, że warzywami napchana.
I wsuwam teraz codziennie pasztet z indyka i ryby jak tylko S. je zrobi i nadal potrafię gładko, podczas rozmowy, powiedzieć, że jestem vege, tak z rozpędu
Poniedziałek DNT: 20 km rower
Wtorek: 35 km rower
W południe brzuch + tric: po 10 minatach rozgrzewki na orbitreku - podciąganie kolan w zwisie na drążku x 15, scyzoryki na piłce x 20, pompki w podporze tyłem x 15 (nogi na ławeczce) - w czterech seria, ostatnia już ciężka
wieczorem godzina indor cycling, bo miałam czas, nieodpartą chęć, a w weekend pewnie gdzie wyskoczymy i z treningów nici będą.
Środa: 20 k rower,
W południe: 10 minut orbitreka i MC na jednej nodze 15x w ręku po tej samej stronie 10kg, 3 serie,
Popołudniowy trening:
1a. Wciskanie sztangielek na barki stojąc: 12x 7kg 10x 7kg 10x 7kg 10x 7kg 10x 7kg,
2b. ściąganie drążka poziomego do klatki: 15x 25kg powtórzone 5 razy
(a i b jako seria łączona)
3. wyciskanie sztangi na ławce skośnej: 8x 22kg 7x 22kg 6x 22kg 6x 22kg
4. wiosłowanie 15x 20 kg 4 serie
5. wspięcia na palce na maszynie; 20x stopy równolegle, 20x stopy na zewnątrz, 20x do wewnątrz, 20x równolegle - ciężar 50 kg
godzina zajęć power pump - nowy ciężka choreografia, ale z moim ulubionym hip trust
beatawalentynka
9 czerwca 2016, 15:47A ja mięso lubię i akurat mogę jeść, więc to raczej podstawa mojej diety. Unikam jednak gotowych wędlin. A w głowie jest wszystko zaprogramowane i często zanim się przestawi to potrwa wieki .....
sachel
9 czerwca 2016, 08:12Obłędna aktywność! Super.
marii1955
8 czerwca 2016, 22:16Czyli ćwiczysz już od bardzo dawna :) Czyżbyś wcześniej była jakąś sportsmenką i uprawiała sport w jakiejś sekcji? Czy tak - z nieprzymuszonej woli ? Jesteś bardzo dobra w tym co robisz :))) Przy wspięciach na palce - ciężar masz na ramionach ? Nie znam tego ćwiczenia - robisz to ćwiczenie co pewien czas - ale jakoś nie zapytałam ... gorąco pozdrawiam :)))
beaataa
9 czerwca 2016, 07:10ćwiczę od zawsze, moi rodzice byli aktywni. W czasie wakacji pływałam, chodziliśmy po górach, jeździłam na nartach, nie siedziało się w miejscu. Potem w szkole całe lata grałam w siatkówkę jadłam tony słodyczy pieczonych przez babcie i ważyłam 72kg, a spodnie przecierałam sobie ocierającymi się udami. Potem zaczęły się różne aerobiki (na sali gimnastycznej w takim kostiumie jak Jane Fonda, body, getry i opaska::)) i kaseta z Cindy Crawford w domu. A potem, to kupiłam pożądny rower, jak się takie pojawiły i zaczęłam chodzić na siłownię i i różne zajęcia do klubów, coraz lepszych, bo takie powstawały. No i internet też stał się źródłem wiedzy. Tak rozwijałam się razem z ofertą na rynku::))) Zawsze bardzo lubiłam ruch prawie każdy, oprócz biegania i pływania. A ta maszyna, to takie coś, na czym stajesz połową stopy, a na ramionach masz ogranicznik. I wspinając się na palce wypychasz to do góry. Na łydki super. Zmiana kąta ustawienie stóp aktywuje różne obszary mięśni. pozdr:)
marii1955
9 czerwca 2016, 10:24To wyjaśnia wszystko :) Twoi rodzice zaszczepili w Tobie miłość do ruchu , Ty z tym po prostu rosłaś :))) Tą maszynę - w pewien sposób- tak właśnie sobie wyobrażałam ... Pięknie dziękuję za wszystkie wyjaśnienia :) Dobrego dnia , oczywiście BEZ deszczyku życzę - buziaczki :)))