Jak jest ciepło, ba gorąco!, nie chce mi się jeść, gotować, nawet myśleć o tym. A to + moja nietolerancja na mleko, jajka i pszenicę + to że jestem uzależniona od unikania gotowych, wysoko przetworzonych dań z niewiadomoczego wystarczy, że nie mam co jeść, trochę głodna chodzę, chyba że S. dorsza usmaży, czy inna jakaś okazja się trafi. Chudnięciu to akurat sprzyja ale nie pochwalam takich metod.
Czwartek: 30 km rower, w południe 10 minut orbitreka, hip trust 30x 30kg w trzech seriach i koniec, mój południowy czas jest mocno ograniczony
Piątek: 37 km rower, w spóźnieniu permanentnym=szybko jak nigdy.
W południe (po rozgrzewce oczywiście):
1a) rozpiętki na ławce poziomej 10x 8kg
1b) wiosłowanie 12x 25kg
Powtórzone jako seria łączona 4 razy. Poczułam plecy wyraźnie.
Wieczorem w klubie:
1.MC 35kgx 12 x3 serie, 40kgx 10x
2. Wspinanie na palce na maszynie 20x 50kg stopy równolegle, 20x50kg stopy do wewnątrz, 20x 50kg stopy na zewnątr
I biegiem na godzinę TBC - tempo wolne, obciążenie, które zostało dla przychodzących na końcu spore.
Miałam kiedyś kompleks ramion jak patyki, kiedyś...
beatawalentynka
9 czerwca 2016, 15:39Mam ten sam problem z nietolerancjami, przez co menu jest mocno ograniczone i trzeba dobrze kombinować, żeby nie jeść ciągle tego samego. Jak ciepło to najchętniej bym zjadła kaszę z maślanką albo chłodnik a tu nic z tego i gotyować się odechciewa. Boże, ile Ty ćwiczysz, uwierzyć trudno, że tak się da. Ja po godzinie z Chodakowską mam serdecznie dość wszystkiego, jestem zlana żracym potem, pewnie z kondycją u mnie nie tak. Chociaż ostatnio od synowej usłyszałam komplement, że mnie podziwia za wytrzymałosć, bo ona nawet skalpela nie daje rady co u mnie to pikuś..... No cóż trening czyni mistrzem, a Ty cały czas wytrwale ćwiczysz, więc potrafisz wiele, tylko brać przykłąd !!!!!
beaataa
9 czerwca 2016, 20:38Ja w domu i jeszcze z Ch. to bym chyba 15 minut nie dała rady. Tam to się leży, książki czyta, wyjazdy planuje - jednym słowem relaks. A w klubie to co innego - tam wchodzę i od razu w głowie taki pstryczek mi się przełącza na wysiłek. Są inni, są trenerzy, zajęcia grupowe, gdzie nie musze myśleć tylko zasuwać, rytmiczna muzyka - wychodzę zmęczona, a głowie taka pustka, spokój i miejsce na przyjemne myśli:)
beatawalentynka
12 czerwca 2016, 18:40Na pewno w klubie przyjemniej i lepiej, ale nie mam za bardzo takiej możliwości, więc tylko to mi pozostaje. Ale fajnie, że na necie są różne ćwiczenia, to też zawsze coś.
spelnioneMarzenie
4 czerwca 2016, 07:49super aktywny dzien :)
Czaja2015
4 czerwca 2016, 01:16Jesteś niesamowita, ja też ostatnio mam dużo obowiązków, więc aktywności niewiele.A Ty jak zwykle: rower, ćwiczenia. Może też do tego dojde.Koniecznie.Miłego weekendu.
beaataa
4 czerwca 2016, 06:46Na szczęście obowiązków prawie tu nie było, tylko inne przyjemności, które zabrały mój czas na treningi:) pozdrawiam:)
araksol
4 czerwca 2016, 00:05jak można 37 km na rowerze zrobić. Ja robię 3 i mam dość...
beaataa
4 czerwca 2016, 06:42Ja często mam dość nawet wcześniej, jak deszcz pada i w nos wieje np, ale nie przestaje pomimo to. Nie tylko podczas jazdy na rowerze:)
beaataa
3 czerwca 2016, 23:57No nie wiem, nie jestem dojrzała, coraz mniej dojrzała jestem. Pomimo, że stara:(
rubinowapanna
4 czerwca 2016, 00:26Stara? Starość to (chyba) stan ducha. Czytając posty wiem, że pewno nie jesteś stara.
rubinowapanna
3 czerwca 2016, 23:55Jakkolwiek głupio to zabrzmi: gdy będę już dojrzała, pragnę być taka jak ty!