Udało się! udało z listy rezerwowej wejść na listę główną=godzinne zajęcia indor cycling. Było ciężko, było dobrze, było warto. I następna godzina - zajęcia ogólnorozwojowe, tym razem głównie nogi i core, też nielekko
10 km na rowerze, 5 po treningu, pod mocny zimny wiatr.
I już mogę zacząć niedzielne lenistwo
beaataa
10 stycznia 2016, 20:09U nas to raczej jest awantura, a raczej upomnienie, jak ktoś zarezerwuje, nie przyjdzie i nie odwoła. Też trzeba być wcześniej, ale nie wiem ile, bo zawsze jestem tak z 10 minut przed żeby zająć sobie ulubiony rower, jedyny z licznikiem kadencji, a jestem słaba w wyczuciu jej bez, pomimo rytmu i patrzenia na na nogi ścigaczy. I żeby mieć miejsce w pierwszym rzędzie i móc udawać, że naprawdę gdzieś w Alpach jestem:). Ostatnio dziewczyny powiedziały mi, że one lubią na końcu, bo nie chcą, żeby faceci na ich grube tyłki patrzyli... szczęka mi opadła, tak mentalnie...
kutkutdak
10 stycznia 2016, 18:15U nas była awanturka w tym tygodniu... przyszła pani niemal w połowie treningu, rozejrzała się po sali i narobiła rabanu, że rezerwowała przecież i nie ma dla niej sprzętu. Cóż za niefart, pani miała postanowienie noworoczne i już na starcie pod górkę. ;) U nas jak nie stawisz się na 10 minut przed, to rezerwacja przepada i wchodzą rezerwowi.