sobota 10 km rower, godzina TBC i jeszcze spacer 6 km wieczorem, ale pośrodku tego spaceru było piwo z sokiem + prince polo, więc spacer tak kalorycznie to na zero wyszedł w najlepszym razie
niedziela 23 km rower, godzina indor cycling i godzina kalisteniki, tym razem wzmacnianie core.
beaataa
21 grudnia 2015, 07:12Bardzo ładnie:) wakacyjnie bardzo:) ten bar nazywa się Przystań, nomen omen, idzie się do niego 3 km wzdłuż rzeki i ogródków działkowych i drzew (w lecie to tylko brudna rzeka, ale po ciemku nabiera urody) i ma pomost i podest otoczony wodą i było tak ciepło, że tam siedzieliśmy i był księżyc i gwiazdy i namiastką spływu kajakowego na Krutyni pachniało.