Co już sobie uświadomiłam:
1. Nie schudnę w tydzień
2. Jedzenie 1000/1200/1500 itp kalorii nie ma sensu i nie pomoże mi uzyskać wymarzonej sylwetki
3. Nie ma czego wstydzić się idąc na siłownie
Czy jest postęp?
Jest i to bardzo duży!
To jaki jest plan? Będę wyglądać jak milion dolców ale nie za tydzień jak to bym chciała :> a w przyszłe wakacje :D
Waga na chwile obecną waha się w okolicach 83-4 kilogramów MASAKRA ale nie ma co płakać nad rozlanym mlekiem tylko trzeba działać. Wybiłam już sobie z głowy przechodzenie na śmieszne diety 1000-1500kcal bo czytając internety już wiem, że to tylko strata czasu i nerwów i mięśni i wszystkiego
PPM: 1650kcal
CPM: 2000kcal ( PPM x 1,2 czyli liczone dla niskiej aktywności)
Jako, że ostatnio dieta wyglądała u mnie tak, że w sumie to jej nie było - raz jadłam mniej no bo się niby "odchudzałam" a raz jadłam więcej no bo już mi się odchudzać nie chciało a chce zrobić wszystko porządnie bez spiny bez wyznaczania terminów, że muszę schudnąć do Sylwestra czy tam do Świąt to plan jest taki :
1. Jem 2000kcal
2. Ćwiczę 30 min 6x w tygodniu ( Shaun T Focus T25 lub Autumn Calabrese 21 Day Fix Extreme)
3. Uczę się jeść (jakkolwiek dziwnie by to nie brzmiało) regularne posiłki, bez podjadania i bez obżarstwa
4. Czyszczę michę - wyrzucam fast-foody, chipsy, słodycze w dużych ilościach ale też nie popadam w paranoje jak zjem cukierka czy kawałek czekolady itp. Staram się jeść zdrowo i wybierać produkty wartościowe
I to jest plan na około 4]tygodnie, po tym czasie postanowiłam zmienić moje głupie myślenie i zapisać się na siłownie i jak już to zrobię to będę myśleć nad następnym etapem.
Mam nadzieję, że z moim nowym podejściem bez spiny i bez pośpiechu uda mi się wypracować wymarzoną sylwetkę . Czas mam nie ograniczony nie ustalam żadnej daty końcowej itp tylko działam .
Pozdrawiam :D
Wizualizując sobie cel dodaje moją małą motywację :