Gości jednak wczoraj nie było, przyjdą dzisiaj. Na szczęćcie mimo ogromu dobrego jedzonka w domu udało mi się trzymać apetyt na wodzy (przynajmniej częściowo). Mam nadzieję, że dziś nie będzie gorzej.
śniadanie:
- bułka przenna z salata, serem i pomidorem, kawa z mlekiem
obiad:
- pieczona kiełbaska, pieczone ziemiaki, sałatka
podwieczorek:
- lody z malinami i bita smietana
kolacja:
sałatka krabowa, sok pomarańczowy, rodzynki w czekoladzie, winogrone, ser plesniowy;(
lesnicza
29 sierpnia 2011, 06:01na pewno będzie dobrze:)