Miałam dziś spotkanie z dietetykiem. Pogadaliśmy o emocjach i mam dostać jakieś zadanie na maila. Poprosiłam o nie, bo jakoś tak muszę mieć cel do wykonania. Samo gadanie jakoś do mnie nie dociera. Pani ma się naradzić z koleżanką, która pracuje w terapii czegoś tam i się do mnie odezwie. Kolejne spotkanie za miesiąc.
Jak już byłam na siłowni to mogłam iść poćwiczyć, ale uznałam, że we wrócić do domu i pobiegać. Tak też zrobiłam. Tym razem bez narzucone go schematu. Pobiegłam tak, jak mnie nogi poniosły.
W domu zaś mąż testował jakieś sajgonki czy gołąbki w liściach pora. Farsz zrobił z kuskusu perłowe go, czy jakoś tak, mięsa mielonego i warzyw oraz fety. Pomysł l własny. Jutro kupi kapustę pekińska i spróbuję zawinąć w kapustę.
W zasadzie to cała moja kolacja. Jak wróciłam z siłowni to nic nie jadłam. Jak wróciłam z biegania to też. Tyle co 4 kostki czekolady. Dzień zamykam że spozytym 1400kcal.
Jutro chcę iść na siłownię.
PACZEK100
10 listopada 2023, 20:22Całkiem ciekawie wyglądają te niby golabki:)
PACZEK100
10 listopada 2023, 20:22Całkiem ciekawie wyglądają te niby golabki:)
aska1277
10 listopada 2023, 19:15To danie w liściach pora brzmi ciekawie ;)
Carmello
10 listopada 2023, 10:06Ten dystans jest dla Ciebie trudny to przetrwania? Biegasz systematycznie? Pytam, bo mam wewnętrzny opór, że nie podołam i lepiej w ogóle nie próbować :( Szukam motywacji. Godzina biegania to wydaje się dla mnie duży wysiłek, większy niż siłownia czy skalpel z chodakowska.
Babok.Kukurydz!anka
10 listopada 2023, 11:13Na koniec bolały mnie nogi, ale ogólnie nie był to trudny dystans. Biegłam teraz drugi raz od 2 miesięcy. Staram się regularnie, ale miałam kontuzje i urlop w międzyczasie.