Jezu, jak wczoraj się nic nie chciało. Zrobiliśmy kompletny easy flow. Cokolwiek się miało wydarzyć, niech się dzieje. I tak o 12 jeszcze leżałam i oglądam serial na netfliksie.
Poszliśmy raz na spacer, a przy okazji po zakupy. Kupiłam sobie lody bananowo kiwi a mąż kupił lody z orzechami laskowymi a’la Nutella. Oba smaki były wybitne. Do tego kupiłam mleko czekoladowe, jakaś lokalna marka. Fajne, gęste, nie za słodkie.
Wieczorem poszliśmy na miasto. Spróbować różnych pintxos. Baskijskie przysmaki. Do tego zamówiliśmy kilka ciekawych drinków. Link do drinków tutaj.
Później poszliśmy na wino i przekąski.
W domu zaś prosto do łóżka. Następnego dnia czekał nas bardzo trudny szlak.