Pisałam o tym kilka wpisów temu. Bardzo lubię dzień króla. 27 kwietnia urodziny obchodzi król Willem-Alexander, władca Królestwa Niderlandów. Królestwo to złożone jest z czterech krajów składowych: Holandii (część europejska), Aruby, Curaçao i Sint Maarten[6] oraz trzech gmin zamorskich: Bonaire, Saba i Sint Eustatius (część karaibska). Była jakiś czas temu zmiana oficjalnej nazwy Holandii na Niderlandy i mam wrażenie, że w Polsce wiele osób to źle zrozumiało. Holandia istnieje nadal i jest częścią Niderlandów. Zaś Niderlandy, czyli Królestwo Niderlandów zawiera w sobie część europejską, czyli Holandię. To tak, jak wtedy, kiedy Polacy nazywają Wielką Brytanię – Anglią. Anglia jest południową częścią Wielkiem Brytanii, na którą składają się też kraje takie jak Szkocja, Walia i Irlandia Północna. Niderlandy mają być używane w odniesieniu do całego kraju, a Holandia do jego europejskiej części. Zatem ja mieszkam w Holandii, ale jeśli polecę na Curaçao to nie będę już w Holandii, ale będę nadal w Niderlandach. Zmiana oficjalnej nazwy nastąpiła, aby nie mylić terytoriów zamorskich słynących z gościnności i pięknych widoków z Holandią, która kojarzona jest z narkotykami i przestępczością. W Polsce zaś tak się tego przyczepili, że kiedy ktoś mówi, ze mieszka w Holandii lub mówi po holendersku, to Polacy od razu go poprawiają, że nie ma czegoś takiego jak Holandia. Niedouczenie czasem idzie łeb w łeb z arogancją. Swoją drogą czy ktoś z tu obecnych zauważył, że kilka lat wcześniej Czechy zmieniły oficjalną nazwę swojego kraju?
Wracając do dnia króla. Tego dnia dozwolony jest handel uliczny bez konieczności odprowadzania podatku. Jest więc to raj pchlich targów i okazji nie z tej ziemi. Można kupić książki, ubrania dla dzieci, gry planszowe, rzeczy to wystroju wnętrz, wszystko co zalegało ludziom na strychu po krewnych czy remontach, a czego mogą teraz się tanim kosztem pozbyć i dostać za to kilka euro. Dzieci często montują kartoniki z niewiadomymi malutkimi fantami, gdzie za 1 euro można wsadzić rękę do środka i sobie coś wyciągnąć. Inne dzieci zaś za 1 euro opowiadają dowcipy lub robią psikusy.
W miastach odbywają się imprezy plenerowe, zawody sportowe, a dużo ludzi chodzi poubieranych na pomarańczowo. Na domach wiszą flagi kraju z pomarańczowymi wstążkami – symbolem monarchii.
Próbując znaleźć więcej informacji o tym dniu [po polsku] dowiedziałam się, że Polaków dzień króla obchodzi z zupełnie innych powodów niż mnie. Jak wygląda dzień króla z perspektywy osoby pracującej i czy jest to dzień wolny czy zabiorą ci z puli wakacji. W sumie logiczne, jestem tu 8 lat i jak zwykle się wyzerowałam – nie pamiętałam czy pracujemy czy nie w dzień króla. Pamiętam, że w dzień wyzwolenia szklarnie pracują, ale o dniu króla zapomniałam. Rok temu chyba z resztą był w weekend.
Podoba mi się to święto ponieważ jest świeckie i nie wiąże się z żadną tragedią. Po prostu ktoś ważny dla kraju ma urodziny i wszyscy uznają to za świetny powód, aby wystawić grilla, wyjść do rodziny, zjeść pomarańczowe ciastko z kremem i dobrze się bawić. Wiele osób bierze wolne następnego dnia, aby odespać zabawy lub wyjechać na długi weekend gdzieś na camping czy za morza. Moja szefowa tak była w Szwajcarii na rowerach z dziećmi i mężem, ja pojechałam kupić co nieco w ogrodniczym, sąsiadka spakowała dzieci do karawanu i pojechała dwie prowincje dalej na kajaki i ogniskowanie. Co kto lubi.
Holandia ma około 20 procent chrześcijan w tym sporo katolików, protestantów. Święta kościelne są świętowane raczej jako okazja spotykania się z rodziną niż faktyczne chodzenie do kościoła. Te są z roku na rok coraz bardziej puste i budynki trafiają w ręce prywatne czy stowarzyszeń. Na przykład u mnie we wsi w jednym kościele mieszka rodzina – siostra naszej koleżanki Anne wraz z chłopakiem i dzieciakami; a w drugim kościele odbywają się wystawy i koncerty. W Andijk w kościele jest restauracja, a w Zuid Scharwoude pracownia malarza. Boże Narodzenie to okazja do wspólnego śniadania w pierwszy dzień, a Wielkanoc to rodzinne spotkania, gdy dzieci szukają jajek w ogrodach dziadków. Najbliższe święto, kiedy jest dzień wolny to nadchodzący czwartek – Hemelvaartdag. Również odbędą się festiwale, czterodniówki – czyli rajdy terenowe, kiedy przez 4 dni pod rząd ludzie maszerują zadane kilometraże ustalonymi trasami, zloty, koncerty, uliczne kramy z drobiazgami, czego dusza zapragnie. Nie mam zaś pojęcia czy to jest wniebowstąpienie czy wniebowzięcie, coś takiego – nigdy nie była aż tak blisko kościoła, by wiedzieć kiedy kto cośtam w niebie. Jedną z imprez cyklicznych jest zjazd oldtimerów.
A jakie jest wasze ulubione święto?
Kolejnym dniem, na który czekam od kilku lat – jest dzień biegu na 5 km w Schagen – naszym mieście gminnym. Przed coronawirusem byłam zapisana, ale odwołano. W końcu, gdy ruszyła edycja 2022, wybraliśmy się z mężem.
Ukochany nie biega prawie wcale. Ostatni raz był chyba biegać jakoś w zeszłym roku, może na jesieni albo zimą. Pamiętam jeszcze, że mu getry termiczne kupowałam do biegania. A mimo to niedzielny bieg określił jako nietrudny. Powiedział, że w pewnym momencie kolano zaczęło go boleć i bał się, że będzie musiał przerwać bieg, ale uznał, że jakoś doleci. Ja wypluwałam płuca obok, choć w tym roku trzymałam stabilniejsze tempo niż rok temu, i miałam chwile sporego zawahania po 4 kilometrach – bałam się, że nie dobiegnę do mety, a tymczasem wszyscy przyspieszyli to i my przyspieszyliśmy. On zaś na pytanie: „czy ten bieg był dla ciebie trudny” bez wahania powiedział: „nie”. I widać było po nim, że lepiej oddycha niż ja, nie tracił regularności kroku, nawet się nie zgarbił. Ja zaś kombinuję jak koń pod górę, obwiniam się jak nie idę pobiegać na czas, a mimo to idzie mi fatalnie. Fatalnie, bo to nie jest moja życiówka, ale z drugiej strony to jest chyba najlepszy czas, jaki udało mi się osiągnąć w tym roku.
Mój najlepszy czas na 5k to 27 minut. Wtedy jeszcze biegałam z GPS w telefonie i aplikacją endomondo. Od tamtej pory – od 2016 roku – nie udało mi się tego pobić. Co roku jest to moim celem. Może w tym roku się uda? Próbuję znaleźć swój sposób na to. Na razie podążam treningami z książki „Jak zacząć biegać?” W sobotę ten sam dystans zajął mi 2 minuty dłużej. Jest coś w tłumie z którym się biegnie, on poniekąd niesie człowieka. Całą trasę biegłyśmy za dwiema dziewczynami w niebieskich koszulkach. Potem one ruszyły trochę bardziej do przodu, a my mając je wciąż w zasięgu wzroku, biegliśmy kawałek z tyłu. Pod koniec biegu byliśmy znów za nimi i zgubiłam je z oczu jakieś 200m przed metą, kiedy ja miałam ochotę się poddać, a mąż dopingował mnie, że mam dać radę. Na mecie chciałam im podziękować, bo to był świetny zajączek do gonienia. Jednak stchórzyłam na końcu. Widziałam tylko z bliska, że obie miały pod 50-tkę. Z tyłu wyglądały jak dwie dwudziestolatki :)Tydzień mogę zaliczyć więc do udanych. Szczególnie weekend. Nie malowałam obrazu, ale miałam fajny czas spędzony z mężem. Choćby takie zwykłe wyciągnięcie frytkownicy do ogrodu i smażenie frytek do obiadu. Mąż przygotował rybę i surówkę z białej kapusty, więc do tego testowaliśmy smażenie frytek we fryturze zamiast oleju – nie wiem czy to gatunek ziemniaka, czy ta frytura, ale frytki nam się ugotowały, a nie usmażyły. W dodatku po którejś turze, wychodziły brązowe nawet, gdy nie były dogotowane w środku! Następnym razem spróbujemy inny gatunek ziemniaków, a jak to nie pomoże to wracamy do smażenia na oleju. Nadal jednak na zewnątrz – aby nie mieć salonu i ubrań o zapachu smażonego oleju.
Ciesze się, że moje pomidory i fasilka są już tak duże, ze można pomyśleć o przesadzeniu. Dokupiłam w Lidlu doniczek 8cm [P8] do dalszych zabaw w ogrodzie. truskawki zawiązują się na krzaczkach. Wszystko wydaje się iść we właściwym kierunku. Trochę odzyskałam pogodę ducha.
Alicja19722
15 maja 2023, 18:05Ukochane święta to Boże Narodzenie i niestety co roku popełniam wszystkie błędy, których obiecywałam sobie nie popełniać. Raz w roku chce być perfekcyjna panią domu, mieć wszystko zaplanowane i zrobione na tip top. Oczywiście plany sobie a rzeczywistość sobie. I zawsze jest operacja chaos. Ale lubię i tak. Chciałabym lubić święta nawiązujące do odzyskania niepodległości czy np dzień zwycięstwa, jakieś święto narodowe, łączące wszystkich i radosne. Ale u nas wszystkie te święta są zawsze smutno- refleksyjno -posępne. Zaczynaja się msza i kończą przemówieniami. A mnie tak brakuje czegoś w rodzaju święta rodziny, radosci przyjaźni. Czegoś co połączy ludzi i pozwoli im się bawić i,cieszyć.
iamcookie3
15 maja 2023, 17:05Zdecydowanie Wielkanoc !
Julka19602
15 maja 2023, 07:06Miło że bardzo czujesz się związana ze swoją Nowym krajem w którym przyszło Ci żyć z wyboru. Wniosek ten wysunęłam na podstawie dzisiejszego wpisu gdzie przedstawiłaś świętowanie i ogólne spotkania plenerowr w tych ważnych dni dna mieszkańców Niderlandów. Fajnie być dumnym ze swojego kraju nie izolując się od ludzi decydujących się na zamieszkanie w nowym miejscu. Szkoda ze nie odczuwam w Polsce takiej wspólnoty i jedności. A żyje tu i czasem mam uczucie jakbym mieszkała w MATRTKSIE. POZDRAWIAM.
PACZEK100
15 maja 2023, 06:45Moim ulubionym świętem jest wigilia, nie ze względów religijnych ale jakaś magię dla mnie ma:) w sumie to dzień normalnie roboczy ale i tak dla mnie ważny. Gratuluję ukończenia biegu!
Babok.Kukurydz!anka
15 maja 2023, 07:56Kiedyś lubiłam wigilię. Teraz kojarzy mi się z frustracja mojej mamy, tata robiącym sałatkę i słuchającym wciąż narzekań. Zmuszaniem nas do ubrania się wytwórnie, a na koniec i tak wciąż zbierania ochrzanu. Podczas kolacji wszyscy wkurzeni. Bo musi być tak a tak, a nie jest. Potem każdy rozchodzi się w niesmaku. O co mama znów się wkurza. Za dużo narzuconych form. Byle odbębnić obowiązkowe punkty wycieczki i można znów być sobą. Przestaliśmy świętować boże Narodzenie. Ostatnie święta były najbardziej bezstresowymi w moim życiu.
Babok.Kukurydz!anka
15 maja 2023, 07:56Komentarz został usunięty