Liceum nie było dla mnie dobrym etapem w życiu. Od małego rodzice uczyli nas abyśmy byli ambitni, uczyli się dobrze, sięgali po więcej. Liceum było zaprzeczeniem tego. Wychowaliśmy się na wsi, gdzie każdy znał każdego i największym strachem dzieciństwa było coś zbroić i usłyszeć „powiem twojej mamie”. Niczego się za dzieciaka nie baliśmy bardziej jak tego, że „mama nas zabije”. Nauczyciele nas znali, rodzice kolegów nas znali, okoliczne dwie wsie nas znały. Mieliśmy z bratem zawsze najwyższe oceny w klasie i jedne z wyższych w szkole. Świadectwa z biało czerwonym paskiem, uczestnictwo w konkursach międzyszkolnych i olimpiadach. Chętnie rywalizowałam w takich przedsięwzięciach.
Do liceum poszliśmy do sąsiedniej gminy. Przez 4 lata nasi koledzy z klasy nawet nie nauczyli się poprawnie wymawiać nazwy naszej wsi. Traktowali nas od samego początku jak półgłówków ze wsi. Nazywano mnie Lusesita w szkole na cześć wieśniackiej i niezbyt rozgarniętej postaci z telenoweli południowoamerykańskiej. Nie nawiązaliśmy tam żadnej bliższej przyjaźni. Musze dodać, że chodziliśmy z bratem zawsze do tej samej klasy i z uwagi na tylko jeden komplet podręczników, siedzieliśmy też zawsze razem. Tak było po prostu taniej. Wyśmiewano nas za to, że musieliśmy po szkole gnać na PKS, że mieliśmy stare ubrania [w zasadzie gdyby nie stypendium socjalne to pewnie ubrania były by jeszcze gorsze], że nasi rodzice to tylko jacyś robole a nie właściciele firm, jakich to nasi koledzy mieli szczęście mieć. Często wdawałam się w bójki, z których potem wyciągał mnie mój brat, spuszczając łomot idiotom, którzy mnie zaczepiali.
W liceum nauczyłam się, że nie warto być mądrym, nie warto się starać. Trzeba mieć pieniądze, tatusia policjanta, urabiać sobie nauczycieli, którzy są twoimi sąsiadami. Najlepszy przykład? Na maturze z matematyki chodziła ściąga i ponoć przepisali ją wszyscy. Miastowi dostali 5 z matury, a spoza Szubinkowa dzieciaki dostały 4. Nauczyciele mówili ksywkami do dzieciaków. kiedy ja z koleżankami z 4 różnych miejscowości, robiłam projekty i siedzieliśmy razem wieczorami u każdej po kolei, nasi koledzy na krzywy ryj dostawali piątki.
Nie warto było się starać. Warto było mieć bogatych rodziców.
W sobotę dostałam śniadanie do łóżka. Kocham wiosenne kanapki. Cieszę się, że żyję w czasach, kiedy świeże warzywa są do kupienia cały rok
Poszłam pobiegać koło południa. Gdy wracałam, byłam już ledwie żywa. Dostałam okres w nocy i w ciągu dnia chwyciły mnie takie bóle miesiączkowe, jakich nie miałam od podstawówki. Do tej pory antykoncepcja skutecznie maskowała ból. Wystarczyła jedna no-spa drugiego dnia okresu i miesiąc bez bólu. A teraz brałam co 2 godziny no-spę i w ogóle nie pomagało. Dopiero jak wzięłam miks przeciwbólowych to zelżało trochę.
Po częściowej uldze w bólu, poszliśmy z Ukochanym na spacer. Obejrzeliśmy okoliczne pola kwiatowe, a w domu mąż przygotował obiad. Doradę.
Amarylis ma już drugi kwitnący pęd.
Prosiatko.3
22 kwietnia 2023, 13:12U mnie był to fajny czas, lubiłam chodzić do szkoły, dopóki nie zaczęłam chodzić na wagary :D również byłam dojezdna i nikt mnie nie znał, ale w klasie po krótkim przedstawieniu sie każdego z uczniów wybrali mnie na przewodnicząca, do dziś nie wiem dlaczego :D byłam lubiana, choć nie należałam do żadnych klasowych grupek, raczej z każda po trochu przebywałam, plotkować sie ze mną nie dało, wiec nawet nie wiem o kim plotkowano, może o mnie tez. Ubrań nie miałam modnych, jednak nie odczułam żeby komuś to przeszkadzało, dogadywałam sie i z nielicznymi chłopakami i z dziewczynami. Fajnie było :)
Alicja19722
22 kwietnia 2023, 10:04Zupełnie wbrew sobie ( pomysł rodziców ) trafiłam do najbardziej elitarnego liceum w mieście - dzieci lekarzy, prawników prywaciarzy itp. Teraz z perspektywy czasu myśle, ze mocno dostawałam finansowo, ale wtedy jakoś szczególnie tego nie odczuwałam, może dlatego, ze wkręciłam się w muzykę, miałam swoje grono znajomych o podobnych zainteresowaniach - to były czasy Jarocina, alternatywy, koncerty itp. Klasę miałam dziwna „33 indywidualistów” jak nas określono, może dlatego, ze wszyscy byli bardzo inteligentni i wszyscy jednakowo rozrabiali, tylko każdy na trochę innym polu, nie odczuwałam swojej inności. Pare przyjaźni udało mi się nawiązać, od części osób odstawałam, ale nie zabiegałam o ich przyjaźń. U mnie prawie wszyscy mocno koncentrowali się na nauce i sukcesach szkolnych, jednym przychodziło to bez wysiłku a inni musieli się bardzo starać. Ja i pare osób zaczęliśmy uważać, ze szkoła to strata czasu bo w życiu liczą się inne ważniejsze rzeczy - otrzeźwiałam dopiero przed matura, która zdałam nadspodziewanie dobrze, a wcześniej byłam nawet zagrożona z chemii ( profil biol-chem) Myśle, ze czas w liceum pozwolił mi się rozwinąć intelektualnie, poznałam teatr, dzięki cudownej (mimo, iż wyjątkowo wymagającej) polonistce jeździliśmy na spektakle do Warszawy i zobaczyłam, ze jest coś więcej niż prowincja na której żyłam.
Serenely
22 kwietnia 2023, 09:06Co do samego tematu - czasy licealne to moje 4 najbardziej twórcze lata wspomnień - nigdy potem nie nauczyłam się tak dużo i bezwiednie. Warszawskie liceum w czasach przemian - raptem kilku „bogaczy”, trochę tych mniej zasobnych - generalnie baaaaardzo dobra zabawę łaczylismy z niezła wiedza i doza nauk i fantastycznymi, młodymi nauczycielami - a nie były to czasy, ze każdy, bez względu na zdolności, miał korki ze wszystkiego jak to teraz bywa. Ostatecznie, w czasach normalnych egzaminow na studia - wszyscy się tam dostaliśmy (choć nie każdy skończył, ale to już inna historia ;-)
Serenely
22 kwietnia 2023, 08:58Dzięki za wytłumaczenie przystępnie w komentarzu poniżej jak to właściwie działa z tymi cebulkami :-) Widziałam ostatnio przepiękne pola tulipanów „na żywo” i tez się zastanawiałam - kto to i kiedy zbierze/wytnie :-) - teraz wreszcie jasne :-)
Babok.Kukurydz!anka
22 kwietnia 2023, 12:09Nie ma sprawy. Czasem zastanawiam się, jak wy dajecie radę mnie czytać, jak pisząc z telefonu robię tak wiele błędów, autokorekta przestawia wyrazy, a ja nie patrzę na to co jest napisane, bo jestem zbyt zajęta trafianiem w klawisze. I trochę ślepa jestem ;) W razie jeszcze jakiś pytań, pisz śmiało.
KochamSiebie2020
22 kwietnia 2023, 01:59U mnie tylko dwóch nauczycieli traktowało lepiej bogatych dzieciakow i to tylko tych którzy wykupili u nich korepetycje w 4 klasie. A tak to była równość. Pytanie odnośnie kwiatów: po co im ( właścicielom twojej firmy) całe pola DOBRZE ROZWINIĘTYCH kwiatów, przecież nie sprzedadzą tego do kwiaciarni, bo zanim je klient kupi to one przekwitną/zwiędną.
Babok.Kukurydz!anka
22 kwietnia 2023, 07:12Towarem nie są kwiaty ale cebulki. Nawet rmy nazywają się. Bloembol bedrijf czyli firma cebulkowa. Kwiat zawita, wcina się mu główkę aby nie było nasion i wtedy cebulkę całe lato się podlewa i w lipcu wykopuje i suszy. Sprzedaje cebulki od października. Kwiaty cięte produkuje się w szklarni, nie na polu. Tak się robi z hiacyntamk, zonkilami, tulipanami, lilia i. Lilie oglawiansie zanim zakwitną. Wystarczy kilka kwiatów które były za niskie aby ściąć pąk kwiatowy, aby czuć było zapach lilii we wsi obok. Jedyne kwiaty które ścina się ręcznie na polu i soraedaje to piwonie.
iamcookie3
21 kwietnia 2023, 22:28zawsze „nosiłam wysoko głowę” i byłam dumna, że wychowałam się na wsi i znam owoce ciężkiej pracy - może dlatego nigdy nie byłam z tego powodu wyśmiewana, nigdy nie czułam się gorsza a „lepsze” środowiska mnie akceptowały i dalej tak jest
Joanna19651965
21 kwietnia 2023, 19:14Przykre wspomnienia z liceum. Ja akurat chodziłam do liceum w l80 i bardzo dobrze wspominam ten czas. Oczywiście narzekaliśmy, że nauczyciele "cisną" i np. polonistki nie obchodziło to, że my biol-chem i po prostu wymagała. Wiedzę, którą otrzymałam w liceum wykorzystuję do dzisiaj mimo że po drodze skończyłam studia. Z kolei syn chodził do tego samego liceum (skończył 7 lat temu) i ma jak najgorsze wspomnienia, szczególnie co do nauczycieli, a polonistka śni mu się jako koszmar. Zero szacunku dla uczniów, nieumiejętność nauczania, wręcz zniechęcanie, uprzedzenia. Przez 3 lat powtarzałam synowi, że uczy się dla siebie, a nie dla oceny, czy nauczyciela. Maturę zdał lepiej niż klasowy prymus i ulubieniec nauczycieli.
kaba2000
21 kwietnia 2023, 14:24Liceum dobrze wspominam Bo w końcu zrozumiałam matmę,takiego super nauczyciela miałam!!!
Krummel
21 kwietnia 2023, 09:52Ja zaliczyłam dwa licea, z pierwszego wyniosłam jedynie to, że jestem zerem :D drugie było lepsze, grono pedagogiczne przyjazniejsze, uczniowie bardziej na luzie. Czego ogólnie nauczyło mnie liceum? Że stopnie nie są obiektywne, że nie mają nic wspólnego z maturą i jak się ją zda. Już pomijając, że nie definiują tego, jakimi ludźmi jesteśmy. Z perspektywy czasu widzę, że liceum mnie cofnęło pod każdym względem.
PACZEK100
21 kwietnia 2023, 09:03He liceum nauczyłam się dobrze całować hahaha:D i żeby nie ufać chłopakom;) a tak serio to całe życie chodziłam do jednej szkoły - zaczęłam podstawowke która sprzedali jak byłam w 5klasie, później zrobili z niej gimnazjum i liceum i zostałam tam więc znałam wszystkie zakamarki:) ja mam dobre wspomnienia może dlatego że szkoła była katolicka i liczyły się inne wartości?
MagiaMagia
21 kwietnia 2023, 07:36Smutne jest to czym tu piszesz. Mnie liceum nauczylo tego, ze jestsmy wartosciowi i bedziemy w przyszlosci kims waznym czyli, ze mamy szanse cos osiagnac w zyciu. Liceum bylo tez dla mnie czasem akceptacji spolecznej po latach wytykania mojej innosci w podstawowce. Liceum nie bylo jednak sielankowe: poszlam do elitarnej klasy z duzymi wymaganiami oraz duza dawka mizoginizmu. Na studia poszlam wiec dobrze zahartowana na wszelakie docinki niedowartosciowanych facetow :D
Babok.Kukurydz!anka
21 kwietnia 2023, 08:56U mnie podstawówka była czasem, gdy byłam akceptowana, bo wszyscy byliśmy niemal z jednego podwórka. W liceum zaś odwrotnie. Na studiach też miałam elitarne pacykary z miasta i chłopaków którzy nie musieli kombinować jak zarobić na czynsz bo mieszkali w mieście u rodziców, a mieliśmy też takie osoby jak ja, które na dojazdy traciły czasem 2.5 godziny z rana, a którym mieszkające koło wydziały pacykary potrafi bez uzgodnienia przenieść zajęcia na inny dzień. Był to jeden z powodów czemu zaczęłam wynajmować pokój na mieście.
.krcb.
21 kwietnia 2023, 06:54U mnie w liceum też nie było czegoś takiego jak opisujesz ja byłam na mat fizie i było dużo więcej chłopców niż dziewczyn. Była elita dzieci dentystów, lekarzy czy geodetów ale nie wysmiewali kogoś ze względu na zamieszkanie raczej liczyło się właśnie zachowanie charakter czy się chodzi na imprezy, ogniska itp. Chociaż ja nie lubiłam liceum ze względu na nauczycielkę matmy, niszczyła ludzi psychicznie 😑
Berchen
21 kwietnia 2023, 06:21Nie wiem gdzie ty sie chowalas bo ja tez podstawowke zrobilam w malej miejscowosci i do liceum jezdzilam jak ty pks ale nigdy nie przezylam takich historii, ani nikt sie z innych nie wysmiewal, ani nigdy sie nie bilam. Po latach w swoim liceum pracowalam jako nauczyciel i takiego traktowania uczniow tez nie bylo. Mialas pecha?
Babok.Kukurydz!anka
21 kwietnia 2023, 08:54"nie wiem gdzie ty się chowałaś" brzmi bardzo demotywująco. Jakbym nie tyle że wsi była, co z kraju trzeciego świata.
Kaliaaaaa
21 kwietnia 2023, 15:37Strasznie wszystko do siebie bierzesz - nawet taki komentarz z rozbiegu, akurat Berchen bym o obrażanie trzecim światem nie podejrzewała:) Ja chodziłam do liceum w małej miejscowości (i akurat byłam z tej 40 tys metropolii) ale miałam dobra koleżankę " z wioski" i nikt jej nie sprawiał przykrości ani nic . Sympatyczna dziewczyna, wręcz jej wszyscy dojazdów współczuli. Czasem czekalysmy całą grupa na jej autobus:) W Twoim przypadku to albo wyjątkowy pech albo... No nie wiem optyka? Bo z Twoich wpisów często bije jakbyś miała wyjątkowego pecha , doswiadczala niesprawiedliwości itd. Może się nad tym zastanow? Większość ma jakieś mniej pozytywne doświadczenia ze szkoły, ja miałam w podstawówce bo odstawalam , ale nawet za bardzo nie pamiętam... Z perspektywy czasu te dramaty to jakiś pryszcz. I w sumie w liceum też byłam najgrubsza w klasie ale nie przypominam sobie żadnych zlosliwosci. Bić się przestałam w połowie podstawówki:) W liceum nauczyłam się .. może że musimy się podwójnie starać żeby dorównać młodzieży z miejskich liceow- nauczyciele chyba przeszczepiali trochę swoje kompleksy, w kółko to powtarzali. Na moich studiach nie było tego widac- z prowincji byli często lepsi. No i że dobry nauczyciel to skarb , i jak to skarb jest rzadko spotykany.
Berchen
21 kwietnia 2023, 16:52Twoja reakcja potwierdza moje üodejrzenie ze jakas czasc dramatu ma podloze w twoim odbiorze. Oczywisie ze to jak odebralas moje zdanie jest wynikiem jakiejs nadwrazliwosci. - gdzie sie chowalas to okreslenie z mowy potocznej pytajace z jakiego regionu/ miejsca pochodzisz ze bylo tak zle. Bywa czasem ze nawet na jednym osiedlu bywaja specjalne ulice, na ktorych strach sie pokazac. W Warszawie chociazby nie kazdy poszedlby do szkoly na Pradze. Reszte z ktors sie absolutnie zgadzam napisala Kaliaaaaa,wiec nie bede powtarzac.
Babok.Kukurydz!anka
22 kwietnia 2023, 07:17Pierwszego dnia kiedy odbywały się lekcje siedzieliśmy pod jakąś sala. Nie znałam nikogo. Nagle podszedł do mnie jakiś chłopak, pyta. Czy ty urodziłaś się w 86? Mówię że tak i wszyscy w śmiech. Bo wtedy wybuchł Czarnobyl. I nazywali mnie dzieckiem Czarnobyla i mówili że jestem zjebana bo mnie napeomieniowalo przez 4 kolejne lata. Więc czy to mój punkt widzenia? Ja widzę świat w gorszych barwach niż było? Wyobraziłam sobie, że byłam gnębiona od 2 dnia szkoły? Sama sobie nadałam przezwiska? Plułam w siebie kulkami z papieru? Śmiałam się że chodzę w za krótkich spodniach?
Berchen
22 kwietnia 2023, 07:32masz problem z czytaniem? gdzie ci zarzucilam zmyslanie? Nie bede ciagnela tej rozmowy bo widze ze nie ma sensu.
Babok.Kukurydz!anka
22 kwietnia 2023, 08:38"W Twoim przypadku to albo wyjątkowy pech albo... No nie wiem optyka? Bo z Twoich wpisów często bije jakbyś miała wyjątkowego pecha , doswiadczala niesprawiedliwości itd. Może się nad tym zastanow?" napisała to kalia, a ty napisałaś że się zgadzasz.