Obecnie waga wzrosła i prawie dwa kilo w dwa dni. Okres. Ale to nic. Liczy się, że idzie coram w dół.
Za dwa tygodnie city run, a ja nie mam sił by trenować do biegów. Dziś 37km rowerem i 8h stania w pracy. Ze "sportu" to mam siły ttlko na medytację. Z czego prawie zasnęłam.
Z czynności w domu to dojeżdżam pralkę. Z tą już nie mam sentymentu na 1400 obrotów. Tamtej mi było żal, bo zdarzało się że głośno się rozpędzała. Ta jest cichutka, że nigdy nie wiem czy nadal chodzi czy skończyła. Wolałam słyszeć wirowanie.