No i wyrwałam sie na Mazury! Było już trochę jesiennie, ale takie pożegnanie lata w romantycznym nastroju dobrze robi. Były spacery po lesie, żeglowanie, zwiedzanie zamków :-) Pogoda na zmianę - trochę deszczu - trochę słońca - tak jak to w życiu bywa.
Jedzeniowo - masakra - objadałam sie grzybami (z lasu bez pełnego wiadra nikt nie wychodzi), rybkami, wyrobami domowymi, które tam są wytwarzane - niestety nie potrafię się powstrzymać - to silniejsze niż moje postanowienia. Z drugiej strony to są rzeczy, które mi dają radość, więc nie będę ich sobie chyba odmawiać. Postanowienie aby to robić z większym umiarem, po potem są wyrzuty sumienia i zły nastrój.
Jak pomyślę o tym, że teraz już wolne to dopier na Boże Narodzenie, to wpadam w nastrój jesienny... No może kawałek czekolady mi poprawi humor? :-)
Zaczęły się jesienne infekcje. W pracy chyba wszyscy już maja katar. Czy warto się zaszczepić na grypę? Nigdy tego nie robiłam, ale może kiedyś musi być ten pierwszy raz. Macie jakieś doświadczenia?