Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
26-28 dzień wyzwania / przepis na omlet


Witajcie 

       Znowu kilka dni mnie nie było, ale to nie oznacza, że się poddałam ;) O nieee :) Działam dalej, robię swoje. Czyli walczę z wagą i refluksem ;) 

     Czwartek spokojny, myślałam że młoda nie pójdzie po tym kanałowym do szkoły, ale poszła... dała radę. Dzień zleciał szybko, bo na wysokich obrotach, jak zawsze  gdy M jest w domu. Piątku w sumie nie pamiętam ;) No może trochę. Też był dzień  na wysokich obrotach. Rano rozwiezienie młodzieży, potem jakieś zakupy i do domu. Ogarnęłam trochę w domu i czas po młodą. Potem po chrześniaczkę M, odebrać ze szkoły i odwiezienie do domu razem z Moją córką... wczoraj robiła za nianię :) Od 14 do 20, młoda zadowolona bo sobie zarobiła. Zmęczona była bo od 6 na nogach. Chociaż nie była zmęczona opieką nad młodą..  bo to sympatyczna dziewczynka. Powiem Wam, że jestem pod wrażeniem kreatywności córki ;) Zrobiły zegarek z papieru, ze schowkiem na czekoladkę ;) hahahah  Młoda lubi przebywać z tą dziewczynką, jak i ta dziewczynka lubi jak Moja córka z nią zostaje. Miała jeszcze zostać dziś na noc, ale niestety za duzo projektów, nauki na weekend miała i odmówiła. Gdyby nie te projekty to z miłą chęcią by została. Ale pewnie jeszcze taka okazja się trafi. Cieszę się, że pokonuje cały czas swoje lęki, bariery. Powoli, małymi krokami idzie do przodu, co bardzo mnie cieszy. 

     Treningów brak ale jeśli chodzi o posiłki wyglądają tak 

Czwartek

śniadanie: chleb pszenny, sałata masłowa, pieczony kurczak ( kupny i tutaj czułam lekkie pieczenie)

II śniadanie: mleczna kanapka, parówka z kurczaka, papryczka z serkiem, pieczywo chrupkie z serkiem delikate i rzodkiewką 

obiad: kasza bulgur, sałata masłowa z jogurtem greckim oraz pieść z kurczaka gotowana 

    Testowałam kanapkę w drodze i nic mi po niej nie było. Jadłam wolno, przełykałam wolno, delektowałam się. Po tych parówkach z kurczaka w sumie też mi nic nie było.. chociaż lekkie pieczeni było, więc nie wiem czy będę mogła je jeść. Bo np. po sokolikach nic mi nie było hmmm. Natomiast kasza bez sosu, sucha ale pyszna. 

Piątek 

śniadanie: chleb pszenny, serek delikate, szynka delikatesowa z kurczaka 

II śniadanie: omlet z białek jaj, jogurt grecki, dżem truskawkowy domowy oraz wiórki kokosowe 

obiad: gotowane warzywa - marchew, szparagi i ziemniaki 

kolacja: kisiel z jogurtem greckim 

     Powiem tak... te menu mi wybitnie smakowało, omlet to wiadomo niebo w gębie... a i kisiel był bajeczny z jogurtem greckim. Zwykle kisiel robiłam ze śmietanką, cukrem i octem..... to smak dzieciństwa... ale tu odkryłam kisiel z jogurtem greckim i to był strzał w 10 :) Polecam każdemu kto nie jadł. 

     Prosiłyście o przepis na omlet.

3 białka jaj ( u mnie było płynne białko z Farmy Białka czyli 90 g)

szczypta soli

3 płaskie łyżki mąki ( u mnie pszenna) 

      Białka ubijamy ze szczyptą soli ( nie musi być na sztywną pianę) następnie dodajemy mąkę i jeszcze chwilę miksujemy. Gotową masę wylewamy na patelnię. Smażymy pod przykryciem z obu stron. Pilnując aby się nie przypalił. Gotowe :) Dodatki inwencja własna :) Gdybym miała więcej dozwolonych produktów.... to byłoby jeszcze smaczniej. A ta ratuję się czym mogę i co mogę;) 

Sobota 


śniadanie: bułka z dynią lekko podpieczona w tosterze, serek delikate, ogórek małosolny, jajko na miękko, pierś z kurczaka gotowana 

II śniadanie: kisiel pomarańczowy plus jogurt grecki 

obiad: twister z kfc ( w drodze do domu) musiałam ale nic mi nie było po nim 

kolacja: kajzerka, serek delikate, rzodkiewka, parówka z kurczaka, chrupki kukurydziane, herbatniki, wafelki kokosowe oraz żelki duszki 

      Tak jak napisałam wcześniej, parówki z kurczaka mi nie służą, sokoliki już są ok dla mojego żołądka. Kisiel pomarańczowy, jednak nie moje smaki i żołądek zareagował. Chociaż nie był kwaśny, bardziej cierpki jak dla mnie. Rzodkiewkę też muszę odstawić, bo i po niej mam lekkie pieczenie. Lekkie bo nie objadłam się na szczęście za dużo tymi rzodkiewkami ;)  

    Dobrze, że notuję wszystko w zeszycie, to wiem, jak po danym posiłku się czuję. To mi bardzo pomaga. Od 11 dni piję siemię lniane, które także mi pomaga. I póki co waga nie idzie w górę, jak przy poprzednim ataku. Oby nie szła ....

    Jak widzicie da się z tym jakoś funkcjonować. Może to nie są szczyty marzeń posiłków, ale mi smakują. Chociaż nie ukrywam, że wiele produktów mi brakuje. Zjadłoby się pomidorka, ogórka kiszonego ...a tu niestety nie można. Ale jakoś to przetrwam, codziennie wyszukuję jakieś pomysły na posiłki, trochę przerabiam. Za chwilę będzie więcej owoców, warzyw, dam radę. 

   Pamiętaj aby się nie poddawać. Działamy, walczymy. Trzymam kciuki. Powodzenia. Spokojnej nocki i udanej niedzieli :* :) Pozdrawiam :) :* 

    

  • Bajbajka2022

    Bajbajka2022

    22 maja 2023, 07:55

    Fajnie, że dajesz radę sobie to menu ogarnąć i pilnować. Super, że córka ma takie podejście do dzieci, w tych czasach raczej mało kto z młodzieży lubi zajmować się dziećmi. Powodzenia

  • Janzja

    Janzja

    20 maja 2023, 23:05

    Zgłodniałam xD ej super te jedzonka na zgagę:D

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.