Poniedziałek. Szaro, buro i ponuro by rzec, zimno i pada od rana. Od kilku dni intensywnie pracuje w ogrodzie, o dziwo też z mężem, ja wykopuje korzenie by lepiej się kosilo trawę, mąż ścina drzewa które za bardzo urosly i niebezpiecznie zbliżają się do Lini elektrycznych. Ja mu pomagam trzymać mniejsze gałęzie i sprzątać i jakoś powoli idzie do przodu. Jeszcze ogrom pracy żeby ogród wyglądał jako tako ale widać już wstępne efekty. Tylko ta pogoda wkurza bo jak siąpi delikatnie to nie problem, gorzej jak leje z nieba, wtedy pracować się nie da za bardzo.
dietka ok, teraz mam oczywiście smaki na ws-ystko ale to dlatego że zbliża się @, więc normalka. Na szczęście waga nie szaleje więc się cieszę:)
deskę skończyłam, 30 dni minęło, żadnego nie ominęłam, ale żeby efekty jakoś powalały to nie powiem. Pewnie za krótko ją robię, wiadomo, ale teraz skupiam się na ćwiczeniach na boczki i rowerku stacjonarnym.
w diecie moja żelazna zasada to zero cukru i dalej jej trzymam, od lipca zero słodkości, i jakoś specjalnie mnie na to nie ciągnie, bardziej bym się rzuciła na schabowego niż na kawałek ciastka :)
skupiam się teraz na utrzymaniu wagi, jak będzie spadać nawet i kilo na miesiąc to się nie załamie, ważne dla mnie teraz jest to żeby nie rosła:)
pozdrawiam!
Natasha1994
20 lutego 2024, 10:59Intensywny poniedziałek :) wow od lipca zero słodkości? Podziwiam :) Pozdrawiam
mineralna1969
19 lutego 2024, 16:44Super podejście 🤩 gratuluję! Pozdrawiam!