Wróciłam wczoraj do domku i mama już zapowiedziała tacie, że będziemy jeść 'badyle' i postanowili się do mnie dostosować z jedzeniem. Są kochani <3. W sumie nie będzie to dla nich jakiś wielki problem, bo tata uwielbia wszelkiego rodzaju warzywa, mama tak samo. :)
Wczoraj nie dałam rady dodać fotomenu, bo Internet postanowił się zbuntować, także dodaję dzisiaj.
Śniadanie: namoczone płatki owsiane (żeby były miękkie); jogurt naturalny; mango; truskawki
Przekąska: jabłko
Obiad: pierś z kurczaka; fasolka szparagowa; pomidor z cebulką i jogurtem naturalnym
Kolacja (jedzona w pociągu): 2 kromki chleba; serek wiejski; banan
Po przyjeździe do domu spróbowałam tylko łyżeczkę kapusty i już nic więcej nie jadłam :P. Jak ja się cieszę, że tu przyjechałam!
No a dzisiaj ognisko ze znajomymi. Niby mogę pić wino, ale chyba lampkę dziennie, a wiem, że skończy się na butelce, więc dzisiaj będzie trochę grzesznie. No ale kupię wytrawne!!! :D
granolaa
30 kwietnia 2013, 15:58To dobrze, że Cię w domu nie będą kusić (moi rodzice też się ze mną przestawili na zdrowsze jedzenie :)). A Twoje śniadanie po po prostu samymi kolorami daje pozytywnego kopa!
Anowela
30 kwietnia 2013, 13:52może po prostu powinnaś zrobić sobie jeden dzień wolny, nie można robić nic na siłę jak nie wychodzi, ćwiczenia mają być czystą przyjemnością a nie przykrym obowiązkiem udanej zabawy :*