Wczoraj skończyłam ciąć drewno. Jest tego kilka metrów. Resztę chyba potnie sasiad, bo ja z gwoździami raczej nie tnę. Na ten rok drzewo mamy i na przyszły też chyba będzie. Do tego zebrałam śmieci z podwórka i worki po węglu z komórki mamy. Połamałam resztę płotu, sprzątnęłam kwiaty doniczkowe sprzed domu i przesadziłam pelargonię do mniejszej doniczki. Byłam długo na dworze w swetrze tylko. Nie było mi zimno, ale po powrocie do domu poczułam chłod. Włączyłam dmuchawę i przygotowałam termofor oraz herbatkę yogi tea. Później była praca zawodowa. Jestem z dnia zadowolona... Dziś mam do przeniesienia stertę cegieł. To najpilniejsze. Krzysiek dziś ma wolne i zniesie trzy kupki drewna, które pociełam wczoraj. Trochę tego jest. Do tego zerwie orzechy laskowe jeśli jeszcze są.
Dziś wyjadą ostatnie naładowane worki i trzeba będzie przygotować kolejne do wywiezienia za dwa tygodnie. Została końcówka w domu mamy. Na gruz zamówię worek big bag. Ma pojemność 1 m3 i będzie ok. Krzysiek trochę się denerwuje, ale mu przejdzie. Jest szansa, że do końca roku całe podwórko będzie już uprzątnięte. Największy problem jest z oknami. Są trzy sztuki i nikt ich odebrać nie chce. Trzeba zawieźć samemu, wybić szyby i posegregować. Jest problem i z zawiezieniem i z wybijaniem szyb. Nie wiem czy gdybym zamówiła sprzatanie komórki, okna wezmą. Jeszcze tam nie dzwoniłam.
Moja maszynka elektryczna do mięsa jest diabła warta. Gdy robiłam kotlety z trudem mieliła śledzie. Trzeba było kilka razy odkręcać i odtykać.
Po wyjściu z diety waga wzrosła około 2 kg i trzyma się. To za dużo o około 2 kg, bo tyle mam przekroczoną granicę otyłości. Frustruje mnie to, bo miała być nadwaga pod koniec roku. Nie wiem czy uda się to na szybko zrzucić. Kombinuję. Dziś pasta ze śledzia i jajek i soja po bretońsku. 2 posiłki i około 800 kalorii. Moze jutro będzie nieco mniej na wadze. Jutro kotlety z cukini, sałatka z pekinki i kotlety rybne. Też mniej kalorii.
W tym tygodniu mam szkołe. To ostatnie zajęcia chyba.
Wczoraj był przymrozek... Pierwsze bezdomne zwierzęta właśnie umarły, albo umierają z zimna. Koty wyrzucone z domu, zwłaszcza małe nie przetrzymują mrozów. Koty na działkach też małe albo niedojedzone mają problem. Psy, szczeniaczki z krótką sierścią i gołymi brzuszkami też nie wytrzymują. Muszą mieć schronienie, a te wyrzucone bywają bezradne. Ja otworzyłam komórkę i namawiam do otwarcia piwnic, postawienia budek. Choć tyle mogę zrobić. Jak zrobię dach przy drugiej komórce spróbuję kupić słomę albo siano i ułożę w kącie. Miałam słomę w drugiej komórce ale teraz jest tam drewno.
Loreli80
18 października 2024, 13:34Zobacz czy nie założyłaś ostrza przy maszynce na odwrót bo wtedy się zatyka i nie mieli dobrze
araksol
18 października 2024, 18:02nie to nie to...
annaewasedlak
17 października 2024, 19:40Masz dobre serce. Pomagasz zwierzętom.
araksol
17 października 2024, 20:10staram się
kaba2000
17 października 2024, 10:17Ja też uważam że bardzo pozytywna u Ciebie zmiana.😀I strasznie pracowita się zrobiłaś jak mrówka.Wiem praca nad sobą.Ja też to przerabiałam i nadal przerabiam.Miłego dnia😀
araksol
17 października 2024, 10:28no może i tak...:) Lubię ostatnio popracować fizycznie...
Alianna
17 października 2024, 09:41I mnie szkoda tych biednych bezdomnych zwierzątek ... Pozdrawiam 😘
araksol
17 października 2024, 09:44no biedne są niestety. Niekochane...
barbra1976
17 października 2024, 09:28Agata, Ewa ma rację, też ci to kiedyś pisałam, że ogromna zmiana w tobie zaszła.
araksol
17 października 2024, 09:33no może i tak:)
ewisko
17 października 2024, 08:52Czytam Cię od dawna i zauważam zmianę. Kiedyś u Ciebie się czytało jaka jesteś zmęczona, że nie masz siły, nie chce Ci się, narzekałaś na Krzyśka, ciągle z czegoś byłaś niezadowolona. Teraz jest pozytywnie, dużo pracy, siły i jakiś optymizm przeziera. Plany na przyszłość i zrozumienie dla Krzyśka. Ogromna zmiana, widać Twoja pracę w tym kierunku. Pozdrawiam serdecznie i życzę powodzenia z walką z kilogramami.
ewisko
17 października 2024, 08:57I jeszcze jedno, często piszesz, że robisz kotlety ze śledzi i zawsze wtedy połykam głośniej ślinę :-), zjadłabym. Jak robisz takie kotlety, z jakich śledzi? U mnie tego nie będą jedli, ale ja tak, a siebie też czasem trzeba porozpieszczać. Pozdrawiam Ewa
araksol
17 października 2024, 08:58praca pracą nad sobą ale i koniec lata, upałow. Wtedy się źle czuję i wszystko w czarnych barwach widzę...
araksol
17 października 2024, 09:03kotlety robię tak. jeden śledź solony mielony. Do tego można dodać albo kilka ziemniaków gotowanych albo paczkę twarogu, albo 4 jajka na twardo albo kilka większych pieczarek. Sledż plus dodatek plus jajko plus bułka tarta. Wyrabiać i smażyć. To proporcje na 4 nieduże kotlety około..,.:)
ewisko
17 października 2024, 09:23Dziękuję bardzo, będę robić :-)
araksol
17 października 2024, 09:33fajne są. Spróbuj wszystkich wersji...