Dziś mam szkołę i trzeba też iść na wybory. Poza tym będzie dzień bez zajęc typu fizycznego. Praca zawodowa jednak będzie. Powinnam teraz myśleć o większych zarobkach, bo mam wydatki z gatunku pilnych no i chcę też co miesiąc coś odkładać. Chcę w przyszłym roku wstawić co najmniej jedno okno. Wszystkich mam 4 plus strych, a emerytura Krzyśka coraz bliżej.
Kupiłam kilka roślin doniczkowych. Czekam na papirus i beniaminka. To chyba wszystko na ten rok. Trzeba jeszcze kupić rośliny na dwór. Do donic też, bo bratki już straciły urodę i stokrotki również. Może kupię celozję.
Urządzam sobie gabinet w mieszkaniu babci i w zasadzie już bym mogła przyjmować. Na razie do wróżb. Już jest wszystko prawie ogarnięte. Co zbędne wyrzucone poza workami ze śmieciami. Te zostaną wywiezione 13 VI. W pokoju na razie muszę przetrzymywać kredki, bo w mojej pracowni wilgoć. Są też kartony z książkami. Te znikną na jesień. Na zabiegi pokoj przygotuję dopiero w przyszłym roku prawdopodobnie. Musi być miejsce do leżenia, bo czakroterapię w kontakcie osobistym robi się na leżąco. O Reiki w kontakcie osobistym na razie nie myślę, bo do tego potrzeba profesjonalnego stołu do masażu. Musi być dostęp z każdej strony. Dobrze to połączyć z litoterapią. Do czakroterapii wystarczy wersalka choć to niezbyt profesjonalne. Do koloroterapii wahadłem też wystarczy wersalka. Myślę jeszcze o homeopatii i o masażu/biomasażu/. Moja mama przyjmowała też na pobyt. Wtedy były dwa zabiegi dziennie. Ja też o tym myślę. Tylko z Krzyśkiem by był problem, bo osoba by musiała korzystać z naszej łazienki i mogłaby słyszeć jego krzyki..
od kilku dni u mnie zmiany. Teraz jedna medytacje robię rano. To mnie nastraja pozytywnie na cały dzień. Wcześniej miałam często problem ze wstaniem i gdy to robiłam roznosiła mnie złość. To źle energie na początek dnia. Teraz medytuje i złość natychmiast mija.
Dziś mija dwa tygodnie odkąd pożegnalam Megusię. Pamiętam ją maleńką gdy Krzysiek znalazl ją na ulicy wyrzuconą pod moim domem. Pamietam jak spała w mojej dłoni. Pamietam wiele momentow choćby stres związany z dwoma jej operacjami listwy mlecznej. Pamietam wiele miłych chwil jak choćby te gdy ukladała się do spania i mruczała na sam dżwięk naszych glosów.. Brak mi jej, ale głęboko wierzę, że sie jeszcze spotkamy. Mam nadzieję, ze zasłużę sobie na to by być na drugim świecie ze wszystkimi moimi zwierzętami.
alhe11
9 czerwca 2024, 16:41Agata, rozumiem Twój ból po odejściu Megusi 😿. Też bym chciala kiedyś spotkać wszystkie moje ukochane zwierzęta …
araksol
9 czerwca 2024, 16:51no właśnie ...