Jakiś czas temu kupilam plyn micelarny do oczyszczania twarzy. Ja twarzy mydlem nie myję. Uzywam mleczek i wlaśnie plynow. Ten co kupilam jest okropny, bo twarz się po nim blyszczy. Muszę ją zaraz przetrzeć tonikiem albo hydrolatem z pomarańczy, ktory uzywam jako tonik. Nie lubię też tak zwanych bogatych kremow, ktore zostawiają powlokę na twarzy. Czasem przecieram twarz jablkiem, pomidorem czy skórką z ogorka albo płynem z kapusty kiszonej. Pielęgnacja ma iść szybko i być nieskomplikowana. Do kosmetyczki na zabiegi nie chodzę, bo wychodzę z zalożenia, że każdy wiek ma swoje prawa i mlodości nie zatrzymam. Swój wygląd akceptuję poza otylością...
Po wczorajszych zabiegach kosmetycznych, twarz faktycznie wyglądala lepiej. Byla wypoczęta, gladsza, przyjemniejsza w dotyku. Skoro to przyniosło dobry rezultat będę powtarzać.
Miesiąc diety mi minął. Zrzuciłam ponad 6 kg i nie wiem co dalej, bo kaloryczność już niska, a waga nie bardzo chce spadać. Gdybym teraz wyszła z diety, to i tak mam szansę na nadwagę pod koniec lata i jesienią. Niby miałam nadzieję, że bardziej schudnę, ale może to jednak zły pomysł. Inna sprawa, że teraz trochę puchnę, bo pogoda nie sprzyja odchudzaniu- ciepłe noce. Jestem jednak zadowolona. Dieta mnie nie umęczyla, a waga spadała szybko. TYlko takie diety akceptuję. Nie jestem dlugodystansowcem i po kilogramie na miesiąc zrzucać nie chcę. Teraz chcę poczekać z decyzją do końca tygodnia. Zobaczę co dalej- dieta czy wychodzenie.
Jakiś czas temu zaczęłam pracować z książką o wewnętrznym dziecku i przerwałam, bo miałam z tym problem. Sama nazwa dziecko sprawia, że się jeżę. Nie lubię dzieci, nie lubiłam i nie lubię ich energii. Są żywe, hałaśliwe, rozbrykane i męcżą mnie. Z innymi dziećmi nie miałam kontaktu. Może dlatego, że te spokojne w oczy się nie rzucają, a ja ich towarzystwa nie szukałam. Myślę, że niechęć do dzieci wpoiła mi moja mama. Teraz chyba dojrzałam do tego by z dziećmi się pogodzić. Nie chcę tych niegrzecznych i rozbrykanych polubić, ale te inne spokojne, może ciche i nieśmiałe, wymagające opieki. Takie też przecież są. Myśle, że takie mogłabym polubić. Jeśli chodzi o te głośne, aroganckie, rozśzczeniowe, butne to i doroslych takich nie lubię. Nie powinnam więc deklarować, że nie lubię dzieci, bo to nie jest cała prawda. Nie lubię pewnych cech charakteru u ludzi czy to dorosłych czy dzieci i nie muszę polubić. Problem z moim wewnętrznym dzieckiem jest taki, że raczej nie jest ciche, nieśmiałe i wymagające opieki. Jest raczej ponure, zawzięte i moze czasem nawet butne i niepokorne, odpychające. Nie ma go jak polubić. A może jednak? Może powinnam skupić się na jego pozytywach, bo ludzi których nie lubię w świecie realnym mogę wykluczyć z grona moich znajomych, a wewnętrze dziecko powinnam zaakceptować. Nie pozbędę się go przecież. Trzeba by popracować nad tym. Powinnam dostrzec pozytywne cechy dzieci i cechy mojego wewnętrznego dziecka. Zajmę się tym...:)
Wczoraj przygotowałam sobie nowe bukiety do sypialni i kuchni. W ciepłe pory roku zawsze miałam bukiety w kuchni na stole gdzie jemy. W sypialni bukiety to nowość. Lubię bukiety z kwiatów polnych, ale tym razem zerwalam też liliowiec i gałązki z krzewu ozdobnego. To chyba liguster. Kwiaty są białe i lekko pachną, ale w sypialni jest teraz delikatny zapach. Teraz urządzam sypialnie od nowa. Na razie zmieniam to na co nie potrzeba wydawać pieniędzy. Mam zamiar zimą moze kupić dywan, kapę na łóżko i fotel oraz obrusik. Wszystko ma być w kolorze beż czy brzoskwinia. Moze być dodatek zielonego, żółci. To kolory do sfery związków według Feng Shui jeśli chodzi o sypialnie osób starszych w dłuższych związkach. Te kolory wprowadzają stabilizację do związków. Miała być różowa, ale to raczej kolor dla młodych.
Tojotka
7 czerwca 2024, 22:05Pomyśl o swoim wewnętrznym dziecku jak o skrzywdzonym zwierzęciu. Nie dziw się, że jest ponure i prycha. Potrzebuje czasu i troski okazywanej cierpliwie i konsekwentnie. To jedyna metoda by pewnego dnia usnęło spokojne, z głową na Twoich kolanach. Wiesz o co chodzi i moim zdaniem potrafisz uszanować i oswoić to wystraszone, nieufne stworzenie. Daj sobie szansę, warto.
Tojotka
7 czerwca 2024, 22:10I tak jak Barbra polecam zapoznać się z Marianką Gierszewską. Jej kanał na YT to Okolice Ciała. Zerknij, nie zawiedziesz się
Tojotka
7 czerwca 2024, 22:03Komentarz został usunięty
annaewasedlak
6 czerwca 2024, 19:08Ja do mysia twarzy uzywam kosmetyków z clareny, bo na inne mam uczulenie.
annaewasedlak
6 czerwca 2024, 19:08mycia
araksol
6 czerwca 2024, 20:29Nie miałam ich. Ja tylko naturalne
Wiosna122
6 czerwca 2024, 17:36Wewnętrzne dziecko to nic innego jak twoje doświadczenia zdobyte od najwczesniejszych lat i emocje z tym związane,często traumatyczne jak na tamten wiek. Polubienie go nie oznacza lubienia w dosłownym znaczeniu tego słowa, oznacza natomiast zauważanie w codziennym życiu, zrozumienie, zaakceptowanie i nauczenie się kontrolować trudności których doświadczyło się w dzieciństwie. Np. zauważenie i próby zmiany schematów takich jak wybuchy agresji, niechęć do pewnych rzeczy, społeczeństwa, nieadekwatne reakcje do sytuacji itp.
Wiosna122
6 czerwca 2024, 17:45Fajnym przykładem może być relacja z rodzicem który zaniedbywał dziecko, nie zaspokajając jego emocjonalnych potrzeb. Przez to taki dorosły człowiek boi się bliskości, często jej unika jak może,tłumaczy sobie że nie potrzebuje romantycznych związków, wmawia sobie że miłość jest mu niepotrzebna, a tak naprawdę chce tego bardzo. Kluczem tutaj jest zrozumienie że matka sama nie umiała dać komuś bliskości bo sama jej nie doświadczyła albo doświadczyła ale w mocno dysfunkcyjnej formie. W takim przypadku to wewnętrzne dziecko(a teraz dorosły ja) musi zrozumieć że mama nie dała mi tego czego oczekiwałam,nie dlatego że była złą osobą, ale dlatego bo sama nie miała zasobów by moje wymagania spełnić. Prawdopodobnie sama doświadczała podobnych schematów w dzieciństwie i nie była na tyle dojrzała emocjonalnie by to zmienić i nie przelewać tego typu zachowań na swoje dziecko, które również wykształciło podobne schematy myślenia a co za tym idzie zachowania.
barbra1976
6 czerwca 2024, 17:57❤️
araksol
6 czerwca 2024, 18:10Bardzo Ci dziękuję. Niby wiedziałam o co chodzi, ale jestem ddd z powodu mamy i czasem mi trudno z tego powodu
krolowamargot
6 czerwca 2024, 10:24Płym micelarny zawsze się zmywa. Poczytaj trochę więcej o pielęgnacji. Teraz standardem jest olejek i pianka do mycia, PO płynie micelarnym, a jeśli masz tylko płyn, to i tak trzeba go zmyć wodą i dać tonik.
araksol
6 czerwca 2024, 10:26wiem, ale i tak się błyszczy
krolowamargot
6 czerwca 2024, 12:10ale co się błyszczy? Zmyty? Zmyty się nie błyszczy.
araksol
6 czerwca 2024, 12:48Cera mi się przetluszcza
Alianna
6 czerwca 2024, 08:55To Twoje wewnętrzne dziecko wychodzi z Ciebie co i rusz. Potrzebuje Twojej miłości i akceptacji...
araksol
6 czerwca 2024, 10:27jak można kochać co jest niesympatyczne?
Alianna
6 czerwca 2024, 11:16Ano widzisz... Nie sztuka robić to, co łatwe... Czasem trzeba się postarać. Nie na darmo się mówi, że im ktoś bardziej kolczasty i trudny, to tym bardziej potrzebuje miłości.
araksol
6 czerwca 2024, 11:21no niby tak. SZczęśliwi ludzie są mili i sympatyczni...
PorannyDeszcz
6 czerwca 2024, 14:49Ja jestem miła i sympatyczna, a nie jestem szczęśliwa.
araksol
6 czerwca 2024, 16:25Moje wewnętrzne dziecko nie jest sympatyczne a ja jestem zadowolona ze swego życia na ogół. Jestem głęboko wdzięczna sile wyższej że mnie dobrze prowadzi
barbra1976
6 czerwca 2024, 08:40To twoje dziecko z jakichś powodów jest, jakie jest. Ono właśnie potrzebuje opieki, przytulenia, zrozumienia. Ja mam z dziećmi tak, że kiedyś się mnie bały a mnie nudziły. Teraz są moimi kumplami. Ale właśnie, co dziecko, to człowiek a nie każdy człowiek jest z nami kompatybilny. Uwielbiam dziecięcą szczerość i radość, i tę miłość ogromną.
araksol
6 czerwca 2024, 10:29zrozumienia to jeszcze, ale jak tu zaakceptować? Jak pokochać
barbra1976
6 czerwca 2024, 17:53Trudny temat. Chyba stając obok w każdej sytuacji, kiedy to dziecko czuło się niekochane, odrzucone, porzucone. Miłość do takiego dziecka rodzi się sama, ze współczucia i chęci dania mu tego, czego brakowało. Albo ochrony przed tym, co rodziło strach.
barbra1976
6 czerwca 2024, 17:56No i wszyscy jesteśmy albo dda albo ddd, czas się pożegnać z tłumaczeniem wszystkiego tym, co dawno minęło. I właśnie spojrzenie sercem na to dziecko zamyka różne bóle, które są już dawno nieaktualne, ale siedzą w podświadomości.
araksol
6 czerwca 2024, 18:13To nie takie łatwe. Mama mnie np. poniżała całe życie i teraz ja mam momenty gdy czuje się gorsza. Do tego mnie krytykowała i teraz krytyki praktycznie nie toleruje. Chyba że konstruktywna. Itd
barbra1976
6 czerwca 2024, 21:57Tak, właśnie o to chodzi z uleczaniem ran. Zauważyć, że te dzisiejsze sytuacje są o wtedy a nie o teraz. Ty już to zauważasz, więc jest dobrze. Teraz trzeba tamto zamknąć. Widzisz, między innymi dlatego ktoś ci tutaj terapię sugerował. Bo jesteś bardzo poraniona, bardzo.
barbra1976
6 czerwca 2024, 21:58I jak takie poranione dziecko miało nie być ponure i złe? Wiosna ci pięknie to wszystko napisała.
araksol
6 czerwca 2024, 22:15Jestem wdzięczna wiośnie. Teraz popracuje z dwoma książkami jeszcze i zobaczę co dalej. Spotkania z psychologiem może dopiero jesienia
barbra1976
6 czerwca 2024, 22:21Nie wiem, czy ci pisałam, na YT są dwie super dziewczyny, zupełnie inne i obie genialne. Jedna to Marta Niedzwiecka, psycholożka, druga to Marianna Gierszewska, zajmuje się ustawieniami systemowymi. Jest tam dużo treści, które być może mogłyby cię zainteresować. W temacie między innymi zaprzeszlymi relacjami z rodzicami ale też kupa innych treści. I to są bardzo kompetentne osoby, żadne pseudokołcze. Słucham ich z niesłabnącym zainteresowaniem, bo zawsze mnie psychologia i meandry ludzkiego umysłu kręciły. I wiele rzeczy odkryłam, o sobie, takich, o których nie miałam pojęcia, że istnieją.
Tojotka
7 czerwca 2024, 22:11O tak, Marianka pięknie mówi o trudnych sprawach. Jej głos... nooooo.