Kiedyś, przed laty moja mama powtarzała ciągle - negatywne myśli to choroba. Teraz już tego nie mówi i sama myśli negatywnie, ale ja staram się problem przepracować. Postęp jest widoczny. Gdy jestem sama myśle zwykle pozytywnie. No przynajmniej się staram. Problem mam niestety z bliskimi, którzy sa dla mnie ludźmi częściowo toksycznymi i jestem tego świadoma. Oni mnie negatywnym myśleniem zarazają. Często sie też ostatnio łapię na tym, że gdy coś ma sie zdarzyć, gdy na coś czekam, przewiduję negatywne scenariusze. Nie wiem kto mi myśli ostatnio zatruł, ale trzeba z tym powalczyć. Myślę o afirmacjach.
Wczoraj mi przyszły rośliny na dwór i trzeba by je posadzić. Niestety czasu teraz brak, bo trzeba przygotować sypialnie do malowania. Do tego będzie praca zawodowa czyli wróżenie na portalu i dodatkowo wróżba z kart Kippera na październik. Karty te stawia sie na określony czas, a nie na dziedziny. W tym wypadku mam postawić na kazdy tydzień osobno. Karty fajnie odpowiadaja co zdarzy się w danym okresie w życiu codziennym. Ostatnio sporo klientek właśnie Kippera wybiera. Zwłaszcza te, które miały juz stawianego tarota, bo nie stawia się dwa razy tarota na ten sam okres czasu.
Miałam skończyć dziś ikonę, a nie wiem czy sie uda. Powinnam czytać, a czasu ciagle brak. Gdy przyjedzie Sebastian, juz nie będzie wcale. Miał przyjechać na 7 dni, a znowu nazbierało się prac na 10. Znowu mnie zmęczy i będę drażliwa. Znowu moze wybuchnąć awantura tym bardziej że mars stanie w złym aspekcie do naszych marsów.
Na dwa dywany zarobiłam. Brakuje na trzeci i na chodniki do sypialni. Miałam kupić baranie skóry, ale ponieważ czasem Pikuś nie wytrzymuje i załatwia sie na chodniczku koło mojego łóżka, musi byc coś bez włosa.
Ostatnio były warsztaty z akrostychem. Fajnie mi sie je piesze...
Jesienne smutki
jesień nadchodzi z oranżem i złotem
eleganckim szkarłatem liści i fioletem wrzosów
senne dżdżyste dni później
i smętne falujące mgłą poranki tłumią wolę
emocje bombardują myśli smutkiem
nasiąkam nostalgią a melancholia
niestrudzenie nęka duszę niechętnie zamotaną w szarość
efemeryczne chwile radości nie przynoszą ukojenia
dni pozbawione słońca tkają welon niemocy i tragizmu
nie pachną szczęściem
i jak tu nie tęsknić za wiosną
A na koniec moje kocurki. Po kolei Filuś, Mruczuś senior i najmodsza pociecha Kajtuś. Brakuje zdjęć Józka i Morusa. Reszta to koteczki.
czekoladinka
17 września 2020, 16:27Ale słodziaki! Pokaż kiedyś pozostałe 😍
araksol
17 września 2020, 18:21no może kiedyś...
Alianna
17 września 2020, 13:53Wiersz bardzo koresponduje z moim podejściem do szarug jesiennych ;-) Negatywizm bliskich męczy bardzo, wiem coś na ten temat i dlatego trzeba się bronić. Pozdrawiam :-)
araksol
17 września 2020, 18:21a ja lubię deszcz :) U mnie wszyscy myślą negatywnie...
Nefri62
17 września 2020, 12:50fajne masz kotki, a ile ich masz wszystkich ?. Pozdrawiam :))
araksol
17 września 2020, 13:1212 :)
Nefri62
17 września 2020, 14:22to masz wesoło tyle kociaków. :))
araksol
17 września 2020, 15:34ano jest...:)