Tydzień się zacznie wyjazdem. Dzień będzie pracowity. Tydzień też. Dziś trzeba zrobić horoskop i napisać tekst. Jeśli zdążę to ułożę też krzyżówki. Jeśli nie, zrobię to jutro. Łapię co mogę, bo utrzymanie domu spadło praktycznie na mnie. Krzysiek ma tyle renty co na opłaty i jedzenie dla siebie. Zwierzęta, remonty inne wydatki spadły na mnie. Nadal nie pracuje i raczej się do pracy nie wybiera. Bycie gosposią mu pasuje chyba, choc czasem sie denerwuje gdy coś ma zrobić. Nadal nie mysli o niczym i do wszystkiego go trzeba popchnąć. Ja czasem juz nie mam cierpliwości i sie zaczynam gubić. On nie ma inicjatywy. Calymi dniami rozwiązuje krzyżówki i czyta. Jest zadowolony. Co ciekawe ja w zasadzie również, bo prace domowe mi odeszły. Pracę zawodową lubię, a mycia okien i pucowania podlog nie znoszę. Niby rzadko to robilam nawet gdy pracował, ale miałam wyrzuty sumienia. Teraz nawet kawę mi robi i to kilka razy dziennie, a wyrzutow sumienia nie mam.
Dziś ważenie i niestety spadku nie ma. Chyba przestoj. Jeśli tak to poczekam do nowiu i wychodzę z 2 etapu. Tragedia. Tylko 4 kg zrzucone tym razem. Dziś zupa grochowa z pieczarkami.
Nadal robię kartki. Ostatnie mi sie podobają. Lubię ten styl i zawsze chciałam takie robić. W tym stylu też postaram się zrobić świąteczne. Czekam na napisy i papiery. To kartki drogie w wykonaniu, bo materiały sporo kosztują. Kartki minimalistyczne nie bardzo mi pasują. Są eleganckie, ale nie zawsze maja wdzięk. U mnie musi coś się zwieszać i podwijać. Nie lubię eleganckiego stylu. Lubię rustykalny i shabby chic.
wrzesień
jeszcze lato a już jesień maluje liście
wiatr czesze suche trawy
i zrudziałe nawłocie
poranki zaskakują rześkością
jeszcze lato a już mgły
snują się pod lasem
i grzyby wskakują do koszyka
wczoraj zerwałam gałązki jarzębiny
dziś marcinki się do mnie śmieją
jutro pójdę na wrzosowisko
i podam dłonie jesieni