Krzysiek zerwał truskawki. To zbiór z kawałka, który sadziliśmy najwcześniej. To tylko kilka krzaczków. Te krzaczki zostawię w miejscu w którym rosną. Truskawki, które sadziłam później od początku owocowały kiepsko. Dbałam o nie i nie owocowały, a jeśli już owoce były drobne i kwaskowate. Teraz zarósł je perz. Zostaną zniszczone wraz z nim, a nowe truskawki kupie w przyszłym roku.
Do zerwania są wiśnie. Jest ich sporo i oby ptaki się nie zorientowały, bo nalewki nie będzie. W najbliższym czasie zrobię jeszcze tylko z czereśni. W przyszłym tygodniu zleję nalewkę z pędów sosny.
Wczoraj mieliśmy wyjść do pracy do ogrodu, ale się nie udało z powodu burzy. Może wyjdziemy dzisiaj. To i owo trzeba zrobić i to raczej jest pilne. Z nawozem naturalnym typu bydlęcy w sklepach stacjonarnych jest problem. Koleżanka mi miała kupić i niestety nie było. Trzeba będzie zamówić go przez internet. Niby prawie wszystko ponoć idzie na gnojówce z pokrzyw, ale nawóz się przyda.
Nie udało się też kupić truskawek na nalewkę. Niestety nie było. Może w przyszłym tygodniu będą.
Menu: zupa selerowa i grochówka. Powinny być trzy zupy, ale tym razem u mnie dwie. Jutro już będzie grzecznie.
iesz4
11 czerwca 2018, 00:34U mnie też tylko dwie zupy. Co do truskawek, jak dobrze przygotujesz miejsce to będą plony spore. Sadzonki możesz mieć swoje.
araksol
11 czerwca 2018, 02:10tak zrobię:)