Wczoraj dostałam paczkę z egzemplarzami autorskimi antologii dla dzieci. To pierwsza w tym roku. Będzie jeszcze kilka.
Znowu piszę wiersze. Wytrzymałam bez tego trzy tygodnie. Teraz przygotowuje kolejna antologię. Ma być wydana pod koniec lata, ale później mogę nie mieć czasu. Mam przesłać 10 wierszy o przyrodzie z tym, że mile widziane są wiersze o jesieni. Uwielbiam takie pisać. Poza tym wstawiam wiersze na grupy, blogi i portale. O swoim tomiku już przestałam myśleć. Szkoda mi pieniędzy, a ebooka nie chcę. Nie mam też zamiaru brać udziału w spotkaniach autorskich. To nie moja bajka, a to przecież promocja. Spotkania są więc konieczne i ta konieczność to największy mój hamulec. Udział w antologiach z mojego punktu widzenia jest korzystniejszy. Tworzę sobie w zaciszu domowym i nie muszę mojej samotni opuszczać.
Jeśli chodzi o kontakty z ludźmi to są bardzo ograniczone. Obracam się w bardzo wąskim gronie tych samych osób. Innych znajomości nie szukam. Nie wiem czy to dobrze czy źle ale ja nie narzekam. Nie potrzebuje dużego grona znajomych. Nie potrzebuję wiele rozmów i szczerze mówiąc trochę mi szkoda czasu na strzępienie języka. Krzysiek jest taki sam i moja mama też. Wybieram się do fryzjera i atrakcji wystarczy mi na miesiąc.
Menu: Fasola z warzywami i pieczarkami, sałatka z jajek, marchwi, ogórka kiszonego, pora i sera żółtego z majonezem, pomarańcza, jabłko, ryba wędzona.
Boże
trudną drogę wybrałeś
dla mnie
kamienistą i pełną pokus
wczoraj znowu upadłam
podniosłam się nim
dotknęłam skrwawionego krzyża
przyjęłam swój los
grzech i pokuta
cierpienie i zbawienie
następują po sobie
tylko dlaczego serce płacze
nad losem zgubionych