Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Niedziela


Na dworze coraz zimniej. Śniegu tylko patrzeć, a ja jeszcze drzew nie zasiliłam. Powinnam tez przesadzić kilka sukulentów, bo Józek znowu z nich ziemię wyrzucił. Do wiosny mogą zmarnieć. Może coś z tego zrobię dziś. Ciężko mi teraz wyjść z pracą na dwór, bo szybko się robi ciemno, a ja mam kurs codziennie po dwie godziny. Kurs mi potrwa do końca listopada. Później może zdecyduję się na anielski. To też nie jest dla mnie nowość, bo jestem po dostrojeniu Engel ki i z aniołami pracuję, a nawet czasem je w medytacjach widzę ale może się czegoś nowego jeszcze dowiem. Prowadzi uczeń szkoły Diany Cooper i Doreen Virtue. Na kurs czaje się od dawna ale tak mi jakoś schodziło. Na pewno go jednak w moim 7 roku numerologicznym zrobię, bo to dobry rok na naukę.

Odkąd podjęłam decyzję o rezygnacji z jedzenia mięsa ulżyło mi i to bardzo. Postaram się jeść więcej ryb to może spadek wagi będzie postępował. Ryb mi też szkoda ale coś jeść muszę. Nie jestem gotowa na restrykcyjne formy wegetarianizmu i raczej do tego nie dorosnę. Moi bliscy oczywiści mięso jedzą i nie maja zamiaru zrezygnować.

Menu na dziś: śledź po gdańsku, jajka z majonezem, quiche z kurkami, jabłko, ogórek kiszony.


  • gilda1969

    gilda1969

    19 listopada 2017, 16:08

    Moja siostra tez jest wegetarianką, też ze względu na to, że żal jej zwierząt, ale ryby i owoce morza je. Bardzo sobie takie żywienie chwali, a jada tak ponad rok.

    • araksol

      araksol

      19 listopada 2017, 18:21

      no zobaczymy...ja tak jadłam przez trzy lata, ale przestałam, bo przytyłam z tym, że to było gdy rzuciłam palenie i zaczęło się klimakterium. To mogły być przyczyny...:)

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.