Dzisiejszy dzień zaczął się dla mnie wcześnie, bo obudził mnie kurier z paczką z książkami. Na śmierć zapomniałam, że mają przyjść i spałam sobie w najlepsze. Dobrze, że Pikuś szczekał i mnie obudził. Krzysiek też spał, bo nadal ma urlop. Dziś dzień będzie pracowity. Muszę między innymi koniecznie wyjść plewić przed dom, bo niedługo koleżanka może mi przysłać liliowce. Nie wiem czy dam radę, bo w nocy był deszcz. Muszę też skończyć partię kolczyków, ponieważ jutro chcę je już wysłać. Będzie też pisanie, a wieczorem malowanie akwarel. Wczoraj sprzedałam kolejną tym razem kwiaty. W maju jak dobrze pójdzie może sprzedam 5 - kwiaty i pejzaże. Tym razem na mniejszych formatach. Jutro wyjazd. Ech...
Co do odchudzania to dodałam kolejne 100 kalorii. Jem teraz 1400. Będę dodawać do końca kwietnia może. Odchudzać mi się teraz nie chce i wcale o tym nie myślę. Straciłam zainteresowanie i motywację. Może mi po świętach wróci. Myślę, że może mi się metabolizm coś rozbuja i waga zacznie później znowu spadać szybciej. Wtedy motywacja mi wróci.