Kolejny dzień odpoczynku. Jak ten czas szybko biegnie. Dopiero Sebastian przyjechał, a już niedługo pojedzie. Szkoda. Smutno mi będzie. Od dziś ryty tybetańskie spróbuję wykonać w 7 powtórzeniach. Mam nadzieję, że dam radę. Jogę ćwiczę nadal oczywiście. Cieszy mnie postęp. Jest powolny ale idzie do przodu. Ćwiczę nieco szybciej i wczoraj każdą asanę wytrzymywałam przez 10 oddechów zamiast jak dawniej przez 7. Ćwiczę teraz codziennie przez około 30-35 minut. Co jakiś czas próbuję też wykonywać nowe, trudniejsze asany. Odrzucam te bardzo dla mnie łatwe. Oczywiście nie liczę na to, że schudnę po jodze. Mam jednak nadzieję, że będę bardziej sprawna. Liczę też na równowagę wewnętrzną z czasem.
Menu na dziś: kapusta z kiełbasą i koncentratem pomidorowym, pomarańcza, ziemniaki przypiekane z jajkiem. Zniżka 70 dkg...
Dorota1953
27 lutego 2017, 18:38Super Ci spadło :) Powodzenia :)
araksol
27 lutego 2017, 20:15ciesz mnie to ...:)od razu odżyłam...
lola7777
27 lutego 2017, 11:28A Sebestiam pomaga kolo domu? drzewa narabal? pogon go troche do roboty;)
araksol
27 lutego 2017, 12:21robi...:)
Alianna
27 lutego 2017, 09:48Byle do przodu....
araksol
27 lutego 2017, 12:21fakt...:)