Ostatnio zdałam sobie sprawę, że życie przecieka mi między palcami, a ja trwonię czas na głupstwa. Mało działam, mało rozwijam swoje pasje. Ot choćby taki internet. Siedzę w nim godzinami bez potrzeby. Ciągle sprawdzam pocztę, przeskakuję z portalu na portal, sprawdzam co na forach, Vitalii, Facebooku itd. To zajmuje czas, który bym mogła spożytkować bardziej twórczo i sensownie. Mogłabym np. zobowiązać się sama przez sobą, że będę malować jeden obraz w tygodniu i raz pisać coś typu opowiadanie, wiersz, haiku. Wtedy bym była z siebie zadowolona i rozwijałabym się, uczyła. Nie miałabym uczucia, że stoję w miejscu. Nie powinnam przy tym zwracać uwagi na to czy wena jest. Ważna by była systematyczność, której mi brak. Ta cecha by mi się przydała, bo teraz działam jak mi się przypomni, a później długo długo nic. Pomyślę nad tym i może tak zrobię...
Dziś po południu zrobię sobie zabieg koloroterapii wahadłem, bo coś w moim życiu ostatnio nie bardzo równowaga jest.
Jeśli chodzi o równowagę to liczę, że przywrócą ją medytacje i joga. Joga mi idzie. Mój wewnętrzny jogin mi sprzyja. Ćwiczenia wykonuję coraz lepiej. Pracuję też nad rozluźnieniem i oddechem. Niestety moje ciało nie zawsze chce współpracować. Zdałam sobie sprawę, że problem mam nie tylko z kręgosłupem lędźwiowym ale i prawym ramieniem i biodrami. Biodra mnie zdziwiły, bo nigdy bólu w tym miejscu nie czułam, a jest źle. Chyba w tym co mówiła mi kiedyś lekarka, że grozi mi wózek jest jednak trochę prawdy. Obudziłam się chyba w ostatnim momencie...Książki o jodze jednak nie kupię, bo znalazłam jej spis treści i okazało się, że prawie wszystkie ćwiczenia z niej już znam. Nie będę przecież kupowała książki dla kilku asan. To bez sensu...
Menu: mandarynka, serek homogenizowany, frytki z selera i marchwi, schab wędzony, ogórek świeży z jogurtem. Wczoraj spaliłam około 420 kalorii, bo ćwiczyłam ponad godzinę. Udało mi się z powrotem zrobić kołyskę. Co prawda zbyt zgrabne to nie było ale stopy za plecami chwyciłam i wytrzymałam w tej pozycji siedem wolnych oddechów. Sukces.
A na koniec myśl i zdjęcie, które mnie rozczuliło...Kilka kociaków już tak karmiłam...Kochałam je wszystkie i nadal są w moim sercu choć niektóre już na mnie czekają za tęczowym mostem...
annaewasedlak
10 lutego 2017, 08:42Ja tak karmiłam też kilka kociaków jednego mam do dziś to takie ,, kocie dziecko" pozdrawiam
araksol
10 lutego 2017, 10:42słodkie są wyjątkowo:)
gilda1969
9 lutego 2017, 22:21Kiedyś się mówiło, że TV to złodziej czasu, ale wtedy nikt nie miał pojęcia o jeszcze wiekszym złodzieju, jakim jest internet. Uzależnia, bo jest ciekawy, ma mnóstwo interesujących rzeczy, dlatego uzależnia. Tak, plan jednego obrazu w tygodniu i kilku tekstów jest bardzo, bardzo dobry! Brawo za dobrze wykonane ćwiczenie, pięknie się rozciągasz. Jeśli nie zarzucisz, na wózek nie usiadziesz. Pozdrawiam cieplutko:))
araksol
9 lutego 2017, 23:07no ja już teraz jestem bardziej sprawna ale i zmęczona:)
gilda1969
9 lutego 2017, 23:14Zmęczenie wyśpisz, a ćwiczenia pomogą Ci żyć:))
araksol
10 lutego 2017, 10:41no ja myślę:)
Dorota1953
9 lutego 2017, 15:48Gratuluję wykonania tego ćwiczenia :) Widzę, że jesteś całkiem nieźle rozciągnięta :) Myślę, że to nie czas ucieka Ci przez palce, tylko im człowiek ma więcej lat, to tym szybciej on płynie. Powodzenia :)
araksol
9 lutego 2017, 16:05może i tak, ale ja od jakiegoś czasu za dużo w internecie siedzę, a za mało piszę i maluję. Kiedyś był jeden obraz i wiersz dziennie a teraz co?
czarnadot
9 lutego 2017, 12:12W jaki sposób obliczyłas ze spaliłeś 420 kalorii w czesie godziny ćwiczenia jogi?
araksol
9 lutego 2017, 12:15to joga i rower. Rower ma licznik, a joga według kalkulatorów...
mikelka
9 lutego 2017, 10:09Bardzo madry wpis :) dochodze do tego samego wniosku ! czas tak szybko leci i mam wrazenie ,ze nie do konca wykorzystuje go wlasciwie :) Musze zrobic plan i sie go trzymac ( na mnie to dziala ) .Co do jogi ,mam ksiazke ( mialam ) sprawdze w szufladzie jeszcze ;) i chyba zaczne troszke cwiczyc z nia .Milego dnia :)
araksol
9 lutego 2017, 10:22Tak plan to podstawa...Od tego tygodnia u mnie już jest...:)
iesz4
9 lutego 2017, 10:09Dla mnie kołyska to też wyzwanie właśnie przez biodra. Ja łapię za kostki ale mi musi ktoś w tym pomóc.
araksol
9 lutego 2017, 10:22ja nie łapałam wcale do wczoraj :)Teraz łapię sama...Strasznie się cieszę, a kwiat lotosu robisz?
iesz4
9 lutego 2017, 10:39Do kwiatu lotosu to mnie biodra nie puszczają a właściwie lewe biodro.Fajne uczucie jest jak są postępy i coś osiąga się,prawda:)
araksol
9 lutego 2017, 10:41oj tak...:)