Dziś wstałam późno z zamiarem całodniowego leniuchowania. Wyrzutów sumienia nie mam w końcu jest niedziela. Co będę robić nie bardzo jeszcze wiem. Z pewnością trochę w dzień pośpię i pogadam dłużej z Sebastianem. Niedawno minęło nam 9 miesięcy. Sporo czasu. Znamy się już nieźle i myślę, że nieźle się rozumiemy choć nie zawsze. Sebastian oczywiście ideałem nie jest ale się do niego przyzwyczaiłam i trudno by mi było zrezygnować z tej znajomości. Krzysiek też się już przyzwyczaił i przestał się prawie wściekać gdy rozmawiamy. Czasem go tylko drażni, że długo. Nie może zrozumieć jak można tyle gadać. Już zapomniał jak to było na początku naszej znajomości. Też gadaliśmy godzinami i kilka tysięcy złotych przegadaliśmy, bo wtedy jeszcze rozmowy były normalnie płatne, a nie w ramach abonamentu.
Od kilku dni energia mi znowu zaczęła spadać sukcesywnie. Co dzień mam jej mniej. Więcej śpię i jestem wyraźnie osłabiona. Tak mam gdy ćwiczę. Zawsze. Energia zamiast rosnąć spada. Nie wiem jak to przetrwać, bo pewnie będzie jeszcze gorzej, a przyjemne to nie jest. Psychicznie też jestem do niczego. Nic m się robić nie chce... W dodatku już nie mam siły 12 km przejechać w 20 minut. Pewnie powinnam jeść więcej, ale nie chcę, bo odchudzanie jest dla mnie najważniejsze. Muszę mieć spadki, bo stracę motywację. Ech... Poza tym wczoraj ćwiczyłam pół godziny jogę. Ćwiczyłam to za dużo powiedziane. Raczej próbowałam. Jest tragicznie. Te ćwiczenia które bez problemu wykonywałam w zeszłym roku są w tej chwil niewykonalne. Jestem zastana. Nie wytrzymuję pozycji. Sapię zamiast oddychać. Nie poddaję się jeszcze, bo się wystraszyłam... Wczoraj spaliłam 385 kalorii.
Wczoraj miałam moment załamania i zjadłam puszkę ciecierzycy ponad normę. Pal licho kalorie, bo tragedia się nie stała. Gorzej, że było zbyt dużo węglowodanów. Zjadłam też dwa herbatniki ale wliczyłam je w bilans. Schudłam 40 dkg. Nie rozumiem mojego organizmu. Jeszcze 30 dkg i osiągnę pierwszy cel. Dzisiejsze menu: pieczywo chrupkie z paprykarzem, kotlet mielony z ogórkiem kiszonym, mandarynka, serek homogenizowany. Z ćwiczeń będzie rower i może joga. Co prawda miałam ćwiczyć co drugi dzień ale chyba w poniedziałek nie dam rady.
Dostałam zamówienie na dwa obrazy z tym, że portrety. Jeden to portret kota i tu pewnie dam sobie radę, bo kot czarny i podobieństwo pewnie uda mi się uchwycić. Drugiego obrazu pewnie nie namaluję, ponieważ dzieci to wyższa szkoła jazdy. Nigdy jeszcze nie malowałam. W ogóle portretów nie ćwiczę, a może powinnam, bo to niezła nauka.
Napisałam w końcu opowiadanie o Majeczce. Teraz je dopracuję, wygładzę i może wyślę do Kocich Spraw. Kilka moich opowiadań już się tam ukazało. Może też napiszę o innych moich kotach skoro wena wróciła...
parla32
22 stycznia 2017, 20:07Ja jak mialam krótka przygodę z jogavto spalam jak lokomotywa, i wcale nie jest latwa. Trzeba być dobrze rozciągniętym.
araksol
22 stycznia 2017, 20:09ano trzeba. Jeszcze w zeszłym roku było nie najgorzej. Teraz tragedia choć dziś lepiej niż wczoraj...:)
eszaa
22 stycznia 2017, 17:58trudno zebys miała energie,skoro głodzisz organizm i jeszcze mu zabierasz niedostatek kalorii cwicząc.Strzelasz sobie w kolano. Nie sztuka schudnąc na chwile, a jak na razie to schodzi z Ciebie tylko poswiateczny balast.
araksol
22 stycznia 2017, 18:32ale już zszedł i to mnie cieszy. wolę ważyć dziewięćdziesiąt parę kilogramów niż 100,20
Alianna
22 stycznia 2017, 16:45Kot jak zwykle piękny :-)
araksol
22 stycznia 2017, 17:33dzięki...:)
annaewasedlak
22 stycznia 2017, 13:03Ten obraz kota to niemal idealnie portret mojego małego . Ten nosio różowy i zielone oczy. Masz talent. Pięknie chudniesz. Pozdrawiam
araksol
22 stycznia 2017, 13:48dzięki:)
iesz4
22 stycznia 2017, 12:59Agato. myślałam,że wiesz iż powinnaś brać Vit. D3,ja biorę 4000 j.m. ale tak mam zalecone od lekarza.Wydaje mi się,że to też byłaby dawka dla ciebie ale trzeba zacząć od mniejszej dawki i stopniowo wdrażać. Powiem Ci, że Ja niejednokrotnie odczuwam wielkie zmęczenie po ćwiczeniach i nie tylko. Radzę sobie z ty w taki sposób,że kładę się na trochę a nawet zdrzemnę się i wówczas o wiele lepiej czuję się. Jeżeli możesz to wypróbuj,tylko nie jedz przed położeniem się. A jeszcze jedno,ludzie idealni nie istnieją,każdy ma jakieś wady i zalety.
araksol
22 stycznia 2017, 13:48nie brałam nigdy D3 bo kości u mnie w porządku...
iesz4
22 stycznia 2017, 17:50Ta vit. nie tylko ma wpływ na kości.
araksol
22 stycznia 2017, 17:54tak wiem poczytałam trochę na ten temat...:)
izabela19681
22 stycznia 2017, 12:17zakup sobie kapsułki z witaminą D np. Solevitum D3 2000 j.m. Dodają energii. Sprawdziłam na sobie., Witamina D jest nam bardzo potrzebna, należy ją suplementować w okresie od października do kwietnia, kiedy jest tak mało słońca.
araksol
22 stycznia 2017, 12:22dzięki jutro kupię...:)