Wstałam dziś wcześnie, bo jadę do miasta. Mam zaliczyć pocztę, aptekę, sklep budowlany i sklep, w którym mogę kupić coś do zdobienia. Trochę czasu mi zejdzie. Jechać mi się oczywiście nie chce i jestem w ponurym nastroju. Nie znałam drugiej osoby, która by tak jeździć nie lubiła poza moja mamą. Ona też nie znosi. Jeszcze gorzej, bo ja chociaż przed wyjazdem samochodem się nie migam, a ona wcale jeździć nie chce.
Po południu będę pewnie coś działać robókowo. Może decu i kartki. Przymierzam się do szydełka i haftu krzyżykami. Mam też zrobić jeszcze kompoty z jabłek... Czeka też sporo czytania. Będzie też oczywiście praca, o ile koś się do mnie po wróżbę zgłosi. Powinna ez pisać jakieś teksty w tym na portal z wróżbami. Te są darmowe pisane w ramach promocji. Kilka już napisałam i teraz czekam aż ukażą się na stronie. Trochę to już trwa.
Ostatnio trapi mnie ból w lewej nodze. To sprawa kostna. Ciężko mi się chodzi. Reiki pomaga tylko na chwilę, bioterapia też. Saturn mnie jeszcze gnębi, bo ustawił się w pobliżu mojego ascendentu i ani drgnie. Tak to się wtedy dzieje, ze bóle kostne gnębią, albo bóle zębów. Wszystko się też wtedy opóźnia i wlecze. Cóż trzeba przetrwać. Pocieszające jest to, że jowisz powoli zbliża się do mojego słońca, a to bardzo dobry znak, bo oznacza powodzenie na wielu frontach. Jak ja to lubię...
wiosna1956
26 sierpnia 2015, 11:25aniołkowo u ciebie , już świątecznie ...... ja uczę sie sutaszu teraz .... pozdrawiam serdecznie !
araksol
26 sierpnia 2015, 18:36fajny jest sutasz. Cuda można robić...