Ostatni dzień z warzywami. Nie przytyłam... Menu na dziś: pasztet z pieczarkami, surówka z marchwi i selera, jajecznica z cebulą na mleku, tuńczyk z cebulą, ogórkiem kiszonym i papryką z musztardą, mandarynka. Do tego zioła, medytacje, afirmacje i godzina ruchu. Jutro już proteinki. Czas coś zrzucić...
Ostatnio zrobiłam się jakaś taka dziwna. Niby siły mam dość, nastrój niezły, ale jakoś tak mało produktywna jestem. Dni mi schodzą, mojej aktywności nie widać. Nic konkretnego nie robię tylko czytam i siedzę w internecie. Żyję, a raczej trwam i niewiele osiągam. Jakiś taki marazm mnie dopadł. Coś z tym powinnam zrobić, bo tak dalej być nie pownno. Co się stało z moją aktywnośćią twórczą? Czemu nic konkretnego, namacalnego nie robię? Czemu mało maluję i piszę... Tak sobie myślę, że może to przedwiośnie tak na mnie wpływa. Jeszcze trochę i wraz z wiosną moja aktywność ruszy... Posiedziałabym już na dworze z kawę, poszłabym do ogródka. Mam ochotę wystawić twarz do słońca i przytulić się do drzewa, poczuć zapach ziół i trawy.
Windsong
24 lutego 2015, 09:45Zanim dokończyłam czytać Twój wpis, pomyślałam to samo, przedwiośnie, człowiek zmęczony po zimie, tęsknie wypatruje lata :)
araksol
24 lutego 2015, 10:00pewnie tak...
iesz4
24 lutego 2015, 00:21Mi po warzywach ciężko wrócić do protein. Życzę ci Agatko powrotu weny twórczej:)
araksol
24 lutego 2015, 10:00jakoś trzeba...
gilda1969
23 lutego 2015, 20:10Bo wena to taka istota ulotna, że raz jest, a raz jej nie ma:))
araksol
24 lutego 2015, 09:59niestety...
izula67
23 lutego 2015, 14:06wiesz, do tego drzewa przytul sie i teraz, poczujesz jego zimno na policzku ale ciepło w sercu. Idź to zrób po prostu :) Może nie jest za ciepło u ciebie ale kawką można powędrować przed domem :)
araksol
24 lutego 2015, 09:59:)
silvie1971
23 lutego 2015, 09:10Tez tak mam, zwalam to na przedwiosnie, jestem mega zmeczona, a nic konkretnego nei robie. I chodze spac o 21.00 najpozniej, choc normlanie mi sie to nie zdarza
araksol
24 lutego 2015, 09:59U siebie zmęczenia nie widzę raczej...