Po świętach i dobrze. U mnie zaczyna się codzienność i praca czyli tym razem seria zabiegów Reiki dla potrzebującej kobiety, która ma stłuczoną nogę. Zabiegów będzie 5. Powinny pomóc. W zamian dostanę miodu i suszonych grzybów. Lubię takie wymianki. Czasem mi się trafiają...
Poza tym nic do roboty nie mam ani horoskopu ani pisania teksów tzn zamówień na teksty, bo pisać mogę zawsze... Tylko nie ma pewności, że teksty szybko sprzedam. Powinnam się wziąć za pisanie opowiadań, ale tak mi jakoś schodzi. Czekam na wenę. Ja przyjdzie to będę pisać jedno za drugim. Nie piszę też ostatnio wierszy ani haiku. Sporo za to maluję i działam robótkowo. Ćwiczę koty. Na razie maluję pastele, ale kuszą mnie też akryle. Może kiedyś się zdecyduję. Wzory biorę z internetu, ale tak sobie myślę, że może by zacząć moje koty malować...
Skończył mi się kurs pisarski. Jestem zadowolona, że się na niego zdecydowałam, bo sporo się nauczyłam. Czekam na następny stopień...
Dziś po południu Krzysiek będzie w pracy, a ja będę odpoczywać i chłonąć ciszę. Może pośpię, może poczytam. Pewnie coś namaluję i może ulepię wreszcie te świeczniki z masy solnej...
Nieznajoma52
10 stycznia 2015, 14:14Fajny ten kot.
gilda1969
7 stycznia 2015, 21:13Wymiany są fajne, też kiedyś często w taki sposób się wymieniałam różnymi rzeczami. Ten kotek ma coś nie tak z oczami, perspektywicznie w stosunku do noska i pućków wąskowych, ze tak to, pozwól, ujmę:)) Spróbuj go narysować jeszcze raz i pamiętaj, trening czyni mistrza:)
araksol
7 stycznia 2015, 21:29Poprawiłam teraz są większe. Poprawiłam też pyszczek bo wyszedł tu krzywo...