Wczoraj znowu przepadła Ona. Nie ma jej nadal. Jedzenie wystawione wieczorem zniknęło, ale nie wiem czy to ona zjadła. Co gorsze miała ruję. Strasznie się martwię co z nią, bo okolica jest niebezpieczna. To, że w końcu ucieknie było do przewidzenia, ponieważ ciągle kręciła sie pod drzwiami i domagała się wyjścia na dwór. Tak sobie myślę, że w poprzednim domu była kotem wychodzącym i teraz źle się czuła w mieszkaniu. O jedzenie się nie martwię, ponieważ jest bardzo łowna i sobie poradzi. Gorsze inne niebezpieczeństwa rypu samochody i psy. No i coraz zimniej się robi...
Wczorajsze rudbekie. Dziś będę malowała akwarelą.
Wagę trzymam, a raczej trochę wagi spadło mimo tego, że wczoraj zjadłam kluski śląskie z sosem grzybowym. Grzyby były z lasu, bo Krzysiek znalazł...
Magga74
12 września 2014, 08:22Da radę, wróci :)
ewakatarzyna
11 września 2014, 14:19Myślę, że jak zgłodnieje to wróci. Moje koty też są łowne, a zwłaszcza kocur, ale jak zdarzyło mu się uciec to w porze posiłku wracał. A że muszą przez kotkę chorą na cukrzycę jeść o konkretnych porach, to wiedziałam, ze najpóźniej koło 19.00 będzie w domu.
araksol
11 września 2014, 21:37Wystawiam jedzenie i znika...
gilda1969
11 września 2014, 13:08Onka porandkuje i wróci:) A kwiatki coraz ładniej Ci wychodzą, choć tu brakuje mi pracy z tłem. A tło to bardzo ważna rzecz:)
araksol
11 września 2014, 13:13Wszystko moja wina bo gdybym ją wysterylizowała to może by nie uciekła...
gilda1969
11 września 2014, 13:16E tam, przestań. Jej też się coś od życia należy:)