Od dwóch dni usiłuję się nauczyć wróżyć z tafli wody i zbyt dobrze mi nie idzie niestety. Wszystko jest jakieś takie zamazane. Zamówiłam więc kulę i może mi pójdzie łatwiej. Do tej pory do przepowiedni używałam starego kryształowego lustra po cioci, ale lustro się jakiś czas temu rozbiło i zostałam bez okna na drugi świat. No i problem. Wróżenie tego typu zbyt łatwe nie jest, bo samo widzenie obrazów to za mało. Trzeba jeszcze obrazy umieć odpowiednio zinterpretować, bo rzadko się widzi wszystko dosłownie. Ja z interpretacją miewam problemy, ponieważ zbyt dobra ani w zagadkach ani a archetypach nie jestem. Lubię jednak czasem popatrzeć...
Dziś 3 dzień z 40 i była uczta w postaci 2 krokietów. Jutro już mam zamiar jeść normalnie proteiny plus warzywa. Ważyć się nie będę, bo nie chcę sobie nerwów psuć. Zważę się po dwóch dniach protein czyli w piątek.
Alianna
20 maja 2014, 07:43Wiem, że masz kicurki, ale nie jestem pewna czy jest wśród nich czarny, bo tylko taki pasuje do szklanej kuli. Buźka i powodzenia w ćwiczeniach :-)))
gilda1969
20 maja 2014, 07:33Ja się ważę już teraz też 2 x w tygodniu: w czwartki i soboty rano, czyli przed proteinami i po, żeby sprawdzić jak tam sytuacja. Bo jakby tak codziennie, to człowiek by nerwicy dostał od tych wahań po ucztach czy skrobiach:) Ze szklaną kulą będziesz już prawdziwą wróżką:)))