Pracowity dzień dziś miałam. Pracowity. Kilka godzin byłam na dworze i pracowałam fizycznie. Sporo zdołałam zrobić, żeby przywrócić na podwórku ład. Najwięcej pracy miałam przy przenoszeniu cegieł ze sterty gruzu, który ma być wywieziony, żeby na podwórku nie straszył. Cegły są stuletnie ręcznie robione i szkoda mi ich wyrzucać. Trzeba je więc wybrać i złożyć pod okapem od garażu. Może się jeszcze do czegoś przydadzą. Marzę o wędzarni, ale takiej w której można też wędzić sery. Może kiedyś. Oprócz cegieł miałam też trochę pracy przy rozrzucaniu kopczyków wokół pni drzew w sadzie. Zasiliłam też resztę liliowców i irysów. Naszykowałam także patyki do pomidorów i kilka tyczek do fasoli. Tak, zdecydowała, ze jednak w tym roku trochę fasoli posieję. Będzie i tyczna i niskopienna. Miejsce już pod nią jest przygotowane i nawet skopane. Pod truskawki i poziomki też już Krzysiek dzisiaj skopał. W środę jadę na targ i kupię co trzeba. Mają być deszcze to wszystko powinno się ładnie przyjąć.
Teraz odpoczywam, ale co dziwne kręgosłup aż tak mnie nie boli. Wieczorem może wezmę szydełko, bo przydałyby się nowe kocyki dla kotów. Myślę o takich w babcine kwadraty.
Dieta tak sobie, ale dużo nie jem. I tak były 2 kromki chleba z pomidorem i ogórkiem oraz kluski kładzione z sosem typu,,wrzuć co masz" czyli tym razem cebula, marchew, pietruszka, papryka, czosnek i koncentrat pomidorowy. Na kolację będą domowe bułki z cebulą i z ziarnami posypane makiem.
toja4
8 kwietnia 2014, 15:57Wiesz co po prostu zazdroszczę Ci tej pracy na podwórku. Pozdrawiam
Nieznajoma52
7 kwietnia 2014, 20:30Praca na świeżym powietrzu, to najlepszy relaks. Miłego wieczoru.
gilda1969
7 kwietnia 2014, 19:32Może rozruszałaś się i kręgosłup jest Ci za to wdzięczny:) Fajny dzionek miałaś:)