Dziś nie zajmuję się niczym poza przyjemnościami. I tak wyspałam się, wypiłam kawkę karmelową na schodach od domu rozkoszując się przy tym ciepłem słońca, później ugotowałam obiad. Teraz buszuję w internecie, a później podziałam trochę robótkowo. I tak niedziela zejdzie. Zastanawiam się czy nie zrobić zakupów w sklepie internetowym, bo wszystko do rękodzieła mi się powoli kończy. Nie mam już prawie co zdobić, pokończyły się papiery i serwetki, że o farbach i podobraziach nie wspomnę. Lakier do spękań, który kupiłam jest kiepskiej jakości i wcale prawie nie pęka, a i lepszych pędzli też mi brakuje. Włóczek też już prawie nie mam...
Menu: jabłko, jogurt i tarta cebulowo - paprykowa. Kolacji nie będzie, bo chleba nie ma, drożdży też nie. Może za to będzie kisiel...