Dziękuję za wczorajsze wsparcie było mi bardzo potrzebne. Dziś już jest lepiej i trochę inaczej patrzę na wczorajsze przeżycia bardziej trzeźwo, ale radości życia jeszcze nie odzyskałam. No bo jakoś tak mi się śmiać wcale nie chce skoro bliski mi człowiek wplątał się w kłopoty, które prędko nie miną.
Dzisiaj miałam masę zajęć. I tak przede wszystkim praca czyli pisanie tekstów na różne tematy w tym bankowe typu kredyty itp. i teksty z synonimami oraz realizacja nowego zlecenia. Później była dalsza nauka tarota. Dziś to była karta 10 kii. Była też medytacja i zabieg Reiki z intencją oraz dłuższe plotki z mamą i chwila zadumy, bo dziś imieniny mojego taty, a wczoraj były dziadka. Mama dziś miała ochotę na wspomnienia i sporo o przeszłości mojej rodziny mi wyjawiła. Kiedyś podobno w naszym domu gościło szczęście, a ludzie byli na co dzień uśmiechnięci i zadowoleni z życia. Wciąż się cieszyli i wszystko w domu układało się bardzo dobrze, a dom był zasobny i bardzo zadbany. To niestety przeszłość. Dom wymaga generalnego remontu, którego nie ma kto przeprowadzić, bo wciąż brakuje pieniędzy, a ludzie w nim mieszkający są schorowani i nie w pełni sprawni. No i radość odeszła wraz z tymi, którzy ją rozsiewali. Dziś zdałam sobie sprawę, że mój dom umiera i raczej nic tego nie powstrzyma. Szkoda, bo to historia mojej rodziny. Jestem już 5 pokoleniem żyjącym w tym domu, kocham ten dom i bardzo mi smutno gdy widzę jego upadek, ale tak bywa. Pozostały tylko wspomnienia i fotografie...
gilda1969
20 marca 2014, 22:21Życie płynie i przemija, ludzie odchodzą, tynki spadają.. Dlatego Bóg dał nam wspomnienia, by wszystko mogło żyć dalej w nas..
Alianna
20 marca 2014, 06:56Taki życia bieg, niestety :-))))