Dziś od rana czułam się fatalnie. Byłam senna, nie miałam siły chodzić i ociekałam potem a było tylko 30 stopni. Zupełnie tego nie rozumiem bo upały prawie 40 stopniowe zniosłam dobrze a tu taki numer. a na dodatek musiałam dziś koniecznie pojechać/autobusem/na pocztę po znaczki dla mamy i wysłać wreszcie 2 horoskopy, które skończyłam już jakiś czas temu a których nie wysłałam ze względu na upały. Wróciłam ledwie żywa w całkiem mokrych ciuchach, ostatkiem sił ugotowałam moim futrom jedzenie, padłam na łóżko i spałam kilka godzin nieczuła na gderanie głodnego pana męża. Wstałam po osiemnastej a obudziła mnie burza i stukanie deszczu po parapecie. Ożyłam natychmiast i przygotowałam spóżniony obiad czyli nadziewane pieczarki...Zjadłam bez ziemniaków...A wieczorem będę słuchać szumu deszczu, pisać wiersze i marzyć jak zwykle o małym domku gdzieś na uboczu wsi pod lasem z dala od szlaków, ruchu i hałasu...No i może jeszcze zrobię ser bo mleko już się zsiadło...
vita69
10 sierpnia 2013, 11:53Wczoraj u nas tez bylo niby chlodniej ale jakos duszniej:(
gilda1969
9 sierpnia 2013, 22:07Tez cale zycie marzylam o domku na skraju lasu. Marzenia sie spelniaja:) U nas tez pada letni, wieczorny deszcz. Nareszcie:)))
Miska0022
9 sierpnia 2013, 21:21oj tak. ulga dla ciała..
mania131949
9 sierpnia 2013, 21:06Ja się deszczu nie doczekałam na razie. A to ubocze ma swoje plusy i minusy. Wiem, bo właśnie tak mieszkam (wprawdzie bez lasu w pobliżu, ale na uboczu). W "pewnym" wieku dobrze jest mieć pod ręką niektóre "zdobycze cywilizacji", takie choćby, jak sklep czy ośrodek zdrowia!!! :-)))) Pozdrawiam serdecznie.
Olaa92
9 sierpnia 2013, 20:58Ale Ci tego deszczu zazdroszczę :):) Ja już się doczekać nie mogę, od 3 dni modlę się chociaż o kilka kropli :):)