heh..
ale nie poddaję się..
zresztą to pewnie dlatego, że za mało ćwiczę.. zaraz zabieram się do roboty ! : )
JADŁOSPIS 12.06
śniadanie: 2 kromki chleba staropolskiego ok 160kcal + + łyżka jogurtu naturalnego (na posmarowanie) ok 10 kcal + mix sałat ok 10kcal + trzy plasterki polędwicy drobiowej ok 15kcal + 1 oliwka zielona 4kcal + kawałki anansa ok 7kcal + łyżeczka chrzanu ok 10 cal + pełna łyżeczka pasztetu ok 25 + papryka max 5kcal = 246kcal
II śniadanie: chochelka zupy grysikowej z kawałkami gotowanej pałki kurczaka i marchewką
(zrobiona na szybko tak: 3 podudzia kurczaka 435 + 3 marchewki 36 + 2 kostki rosołowe 60 + łyżeczka vegety chyba ok 30kcal + liść laurowy + pieprz + ziele angielskie + 9 łyżek kaszy manny 378 = 936 , z czego wychodzi mi ok 14 chochel , więc 1 chochla = 67kcal.
(zrobiona na szybko tak: 3 podudzia kurczaka 435 + 3 marchewki 36 + 2 kostki rosołowe 60 + łyżeczka vegety chyba ok 30kcal + liść laurowy + pieprz + ziele angielskie + 9 łyżek kaszy manny 378 = 936 , z czego wychodzi mi ok 14 chochel , więc 1 chochla = 67kcal.
i nie przyjmuję komentarzy typu 'vegeta to sama chemia' :) Myślę, że istnieją większe świństwa, a w dzisiejszym "schemizowanym" świecie trzeba trochę się "podtruć" żeby umieć w nim przetrwać :) Jak będziemy same mega naturalne rzeczy jeść to jak potem nasz delikatny żołądek da sobie radę choćby z jakimś grzeszkiem z KFC itp..? To oczywiście moja prywatna opinia : ) Nie lubię popadania w skrajności..)
obiad: sphagetti ok 400kcal
podwieczorek: jogurt naturalny aktivia 121kcal + 2 łyżki płatków wielozbożywch (4 zboża) 70kcal + duża łyżka mieszanki orzechów z rodzynkami (a'la studencka): 140kcal + kilka truskawek 20kcal + łyżeczka cukru 20kcal = 371kcal
kolacja: 2 chrupkie sonko żytnie 40kcal + jajko ugotowane 78 + ok 120ml mleka 0,5% 40kcal = 158kcal
razem: 1242
Dziś gdy dzieciaki były na zajęciach, ja podjechałam sobie na 40 minutowe zakupy i zaopatrzyłam się w sporo zdrowych produktów : )
Cieszę się, że dieta daje mi możliwość i skłania mnie do eksperymentowania w często monotonnej kuchni :) Podoba mi się to ! :)
sarna88
13 czerwca 2013, 00:18dobrze mówisz z tą chemią. mnie też wkurza takie gadanie. albo "ja bym tej łżki masła orzechowego nie jadła" a co lepiej 3 skibki z tym masłem? nie dajmy się zwariować. nie popadajmy ze skrajności w skrajność :D powodzenia :)