Hej Kochani, dziś minął kolejny dzień moich zmagań wagowych. Jem nadal smacznie i zdrowo, czasem wpadnie jakaś śliwka suszona etc. Ale powiem szczerze, że efekty ostatnio mam mizerne, a nawet ich brak. W piątek mam ważenie, a dziś szklana nie była łaskawa, fakt, że była to inna pora ważenia, może mój błąd. Ale humor mi to zepsuło na cały dzień Bo ja naprawdę się staram i coś mnie strzeli jak mi się nie uda Z aktywności dzisiejszych to myłam okna (w tym wielkie jedno podwójne od podłogi do sufitu..., ściągałam firany (juro poprasuję i powieszę), odkurzałam, gotowałam, na nogach jak durna stałam, a na wieczór hula hopem machałam Oj te hula hop z masażerem to niezłe narzędzie tortur, ale wciąga nie ma co. Na pierwszy raz 11 min wytrzymałam, mam siniaki na biodrach :-) Ale nie powiem, nieźle daje w kość, i to dosłownie ;-))) Potem troszkę z E. Chodakowską (ona pozytywnie mnie uzależnia) i już całkiem zrąbana byłam na wieczór ale widać jeszcze siłę mam by coś tu napisać ;-) Co do walki z kg to chyba utrudniają mi ją hormony, muszę bez dwóch zdań udać się do endokrynologa, gdyż mam świadomość, iż jak brałam leki to kg ładniej spadały. A bez leków - walka z wiatrakami troszkę jest... Niektóre z pań mają PCO więc wiadomo o czym mowa. No ale nic to, jak jest tak jest, trzeba walczyć dalej Na pocieszenie zamówiłam sobie kolorowe getry i motywującą koszulkę i 1 kg pyłku pszczelego (przeczytałam że dobrze wpływa na przyrost mięśni- tonący brzytwy się chwyta...). To tyle na dziś - mam nadzieję, że się trzymacie, pozdr.
Moje papku:
I) razowe, twaróg, avokado, parę ziaren cieciorki, ogórek, kawa z chudym mlekiem
II) owsianka z cynamonem, na mleku, na długo mnie "zapchała" ;-)
III) na obiad był 80 gr razowego makaronu, z 90 gr tuńczyka, z warzywami (5 pieczarek, odrobina marchewki, troszkę fasolki), sycące i smaczne ;-)
IV) podwieczorek kefir, ananas, i od siebie dodałam mielony odtłuszczony len, w smaku średnie, ale za to zapychające ma maksa i zdrowe ;-)
V) kolację "zmniejszyłam", zamiast razowego wzięłam pieczywo "tekturowe" ;-) żeby się nie zapychać na noc...
A tak wygląda współczesne narzędzie tortur w modnych babskich kolorach :-) Siniaki po ćwiczeniach też będą miały podobne ubarwienie ;-)
Dobranoc, i miłej środy :-) Chudej... :-)
Ania
too.big
4 listopada 2015, 19:07Kurcze to hula hop to niezla tortura ;D Waga na pewno zacznie nie dlugo spadac, moze masz przestoj. Nie poddawaj sie!
Anulka_81
4 listopada 2015, 11:01Tak,mam chyba zastój wagi,chociaż 15 dni i -2kg,więc nie jest najgorzej,ale chciałoby się więcej... Hula rzeczywiście jest torturujące,mam siniaki na biodrach ;-)A mycie okien to fitness,:-) akurat bardzo lubię to robić,efekty widać natychmiast:-) i jaśniej w domu:-)gorzej z prasowaniem...bleeee.co do wagi to dziś była łaskawsza (odrobinkę) ale już wiem że w piątek (ważenie) nie będzie "kolorowo". Chyba że coś ruszy we mnie...zobaczymy. W każdym razie walczę:-)pozdrawiam wszystkich!
marta_kokocinska (pracownik Vitalia.pl)
4 listopada 2015, 10:49Nie wiem, jak Ty, ale ja nie lubię myć okien ;) Gdyby sięokazało, że to jakiś zastój wagi to się nie przejmuj, to się zdarza, nasza dietetyczka fajny artykuł napisała na ten temat https://www.vitalia.pl/artykul9094_Sposoby-na-zastoj-to-dziala.html
grubciaakasia
4 listopada 2015, 09:59to hula hop wygląda faktycznie jak przyrząd tortur :P na pewno daje w kość. ale ja też chciałabym spróbować. Nie załamuj się, waga na pewno spadnie, nie potrzebnie się ważyłaś w ciągu dnia. trzymaj się cieplutko :)
KmwTw
4 listopada 2015, 09:16Fajne masz hula, moje ma bardziej okrągłe kulki :/ A te widzę, że są wystające. Musi boleć ;D
artur3257
4 listopada 2015, 05:31Tyle ćwiczen, pracy i nic?? Może coś z wagą...ja miałem taką że w różnych miejscach wskazywała inne wyniki.
Anulka_81
3 listopada 2015, 23:50E, kręcenie to idzie,gorzej z wytrzymaniem bólu od tych wypustek ;-) pozdr.
megiagnes
3 listopada 2015, 23:34Jedzonko pyszne a hula hop to mój odwieczny wróg,którym nigdy nie umiałam kręcić :)